Z ogromnym zdziwieniem i niesmakiem przeczytałam komentarz Anety Sieradzkiej, prawniczki, osoby z zasługami dla szerzenia wiedzy o transplantologii w Polsce. Autorka „Tajemnic transplantacji” i komentatorka – związana m.in. z „Rzeczpospolitą” na swojej stronie na Facebooku udostępniła artykuł pochodzący z tego właśnie medium. Dotyczył on wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, w którym sędziowie przyznali, że rację miał osadzony, który zdecydował się pozwać zakład karny za to, iż odmówiono mu możliwości pozostawania na diecie wegańskiej podczas odbywania kary pozbawienia wolności. Sądy rejonowy i okręgowy położyły nacisk na dolegliwość, będącą koniecznym warunkiem pobytu w zakładzie. Jednak Sąd Apelacyjny stwierdził, iż w więzieniu nadal obowiązuje poszanowanie wolności światopoglądowej i wyznania. Zasądził od Skarbu Państwa 10 tys. zł.
Co zbulwersowało mnie w całej sprawie najbardziej, to komentarz autorki towarzyszący linkowi do artykułu. Laureatka I wyróżnienia Prawnik Pro Bono 2015 w konkursie dziennika „Rzeczpospolita” stwierdziła: „Narzekacie na posiłki w szpitalach? Idąc za przykładem więźnia to może czas na pozew bo na talerzyku zabrakło pomidorka. (…) Zakład karny to nie luksusowy hotel”. Później zaś, w toku dyskusji, jaka wywiązała się między nami, wywodziła, iż „równie dobrze mógł ten skazany podnieść, że w więzieniu nie serwują owoców morza i jego ulubionych ośmiorniczek, które w zdrową dietę się wpisują”. Pod linkiem do udostępnionego artykułu pojawiały się również skandaliczne w mojej ocenie wymiany zdań z komentującymi: „#Breivikprekursorem” – „Niestety…”.
Autorka bloga i strony „Prawo w transplantacji” zaprezentowała w moim odczuciu rażący (zwłaszcza jak na prawnika) brak empatii i pogardę w stosunku do osadzonych, którym – idąc tokiem zaprezentowanej przez nią argumentacji – odmówić należy prawa do dokonywania podstawowych życiowych wyborów. Przy okazji wyszły na jaw dwa zestawy wyjątkowo silnych uprzedzeń: przekonanie, iż walka o poprawę warunków jednej grupy (pacjenci w szpitalach) może wiązać się z napiętnowaniem innej (więźniowie), a także cała mitologia narosła wokół Andrersa Breivika – którego historia wystawia cierpliwość Norwegów na ciężką próbę, ale jednocześnie uczy tego, by nasze etyczne i humanitarne standardy pozostawały nienaruszone. Breivik stanowi sól w oku wszystkich zwolenników Kodeksu Hammurabiego, a tych w Polsce nie brakuje. Dlatego za wyjątkowo szkodliwe uważam stwierdzenia wygłaszane przez autorytety (lub osoby aspirujące do tego, by nimi zostać) – o „luksusowych hotelach” czy „przewracaniu się w głowie”. Miarą naszego człowieczeństwa nie jest zdolność do zemsty i rewanżyzm, ale empatia i szacunek. One należą się również osadzonym – jeżeli chcemy, by nastąpiła jakakolwiek ich resocjalizacja. W przeciwnym razie rzeczywiście należałoby ich wszystkich pozabijać i nie wpędzać się w zbędne koszty na mityczne „pomidorki”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
” rzeczywiście należałoby ich wszystkich pozabijać i nie wpędzać się w zbędne koszty na mityczne „pomidorki”.’
No i widzi Pani Autorka? Zna Pani rozwiązanie, a więc po co wcześniejsze trzy akapity pełne bredzenia?
,, Wiezienie ma być miejscem do którego osadzony po wyjściu na wolność nie chce wracać”….
Toż to rodem z przedwojennej gęsiówy wzięte…
,,Kara ma być długa i uciążliwa, a wiezień z mandżurem ważyć ma sześćdziesiąt kilo…” :-D
Niestety tak działają nieprecyzyjne regulacje w KKW. Dieta odbiegająca od ogólnej – może być przyznana jedynie ze względów medycznych.
I nie byłoby kłopotu.
Jeżeli kolejne ,,niezawisłe” trybunały będą tak jechać prof. Falandyszem – to niedługo okaże się, że szame dla osadzonych będziemy wozić z Ritza.
w więzieniach są różni osadzeni z różnym gatunkiem przestępstwa, ci typu brevik powinni żreć jak kolega niżej napisał chleb i woda, u takich na resocjalizacje liczyć nie można co do pozostałych to zgadzam się w pełni z P.Weroniką i pozdrawiam
Widzę że autorka dalej w formie ciągle bawi ale nie uczy „zaprezentowała w moim odczuciu rażący (zwłaszcza jak na prawnika) brak empatii i pogardę w stosunku do osadzonych, którym – idąc tokiem zaprezentowanej przez nią argumentacji – odmówić należy prawa do dokonywania podstawowych życiowych wyborów” – dieta wegańska jako podstawowy życiowy wybór osadzonego? Jeśli jest takim zapaleńcem swojej diety to chleb i woda spełniają kryterium weganizmu! On dokonał swojego wyboru dokonując czynu za który w więzieniu wylądował. Słabość systemu i jego ułomność w takiej sytuacji dostrzega prawnik z doświadczeniem, autorytet i społecznik któremu nie można odmówić empatii który zwyczajnie nie godzi się kabaret i groteskę a rękawicę rzuca jej absolwentka filologii polskiej i kulturoznawstwa ekspert od wszystkiego o ile mi wiadomo bez żadnych znaczących dokonań ale masą „ładnych” fotek. Wiezienie ma być miejscem do którego osadzony po wyjściu na wolność nie chce wracać i jeżeli nasz weganin bałby się tego powrotu bo będzie musiał jeść tam mięso i ta perspektywa odstraszy go od popełnienia kolejnego przestępstwa to w opisanym przypadku system zawiódł na całej linii. Pani Weroniko „don’t pick a fight you can’t win” – „W przeciwnym razie rzeczywiście należałoby ich wszystkich pozabijać i nie wpędzać się w zbędne koszty na mityczne „pomidorki” takie zdanie w tym konkretnym wegańskim przykładzie aż prosi się aby zacząć panią nazywać królową dramatu i cesarzową przesadyzmu.