Niewydolność systemu opieki zdrowotnej w USA w dobie epidemii koronawirusa wywołuje ciekawe reakcje. Gwiazda muzyki pop, Britney Spears wezwała do masowej odmowy pracy i redystrybucji dochodów w Stanach Zjednoczonych.
W ostatnich dniach głośno było o przypadku Danni Askini – Amerykanki, która trafiła do szpitala po zarażeniu się koronawirusem, a po zwolnieniu otrzymała rachunek na horrendalną kwotę 35 tysięcy doladów. Askini nie była ubezpieczona, podobnie jak 27 milionów obywateli USA. Informacja ta sprawiła, że rozgorzała dyskusja na temat wprowadzenia powszechnego systemu ochrony zdrowia, którego Amerykanie są pozbawieni.
Britney Spears opublikowała na Instagramie grafikę hongkońskiej pisarski Mimi Zhu, która zawierała wezwanie: „Będziemy się dzielić, potrzebujemy redystrybucji bogactwa i strajku”.
Spears napisała od siebie „Wspólnota wychodzi poza mury” i dodała trzy emoji z czerwoną różą, symbolem ruchu socjalistycznego.
Post Zhu brzmiał następująco: „W czasie izolacji potrzebujemy wspólnoty bardziej niż kiedykolwiek. Zadzwoń do swoich bliskich, napisz wirtualne listy. Technologie takie jak komunikacja wirtualna, streaming i emisja są narzędziem naszej wspólności. Nauczymy się całować i trzymać się nawzajem przez sieć. Będziemy się dzielić, przywrócimy redystrybucję bogactwa, będziemy strajkować. Musimy zrozumieć znaczenia miejsc, w których musimy się zatrzymać. Wspólnota porusza się poza murami. Nadal możemy być razem”
Pisarka z radością przyjęła udostępnienie ze strony piosenkarki. „Myślę, że to jest zabawne i słodkie, i cieszę się, że moja praca ją poruszyła, ponieważ ona bardzo mnie poruszała, kiedy dorastałem – Britney jest ikoną, a ja cieszę się, że jesteśmy częścią tej samej wspólnoty” – napisała na Twitterze.
Majątek Britney Spears szacowany jest na 59 mln dolarów. Jej wcześniejsze zaangażowanie polityczne nie było szczególnie chlubne. W 2016 roku wsparła podczas prawyborów demokratycznych Hillary Clinton, a w 2001 roku zadeklarowała poparcie dla George’a W. Busha gdy ten przeprowadzał inwazję na Irak. Mimo to, część konserwatywnych mediów w USA nazwała ją po wczorajszym wpisie „komunistką”.