Site icon Portal informacyjny STRAJK

Brunatne chmury nad Sekwaną. Marine Le Pen nr 1 w sondażu

www.facebook.com/MarineLePen/photos/

Czy Francja będzie kolejny krajem, w którym władzę przejmie ksenofobiczna prawica? Sondaż „Le Figaro” daje powody do niepokoju. Kandydatka Frontu Narodowego może obecnie liczyć na najwyższe poparcie. Ale jest też dobra wiadomość: w drugiej turze nie miałaby szans z konkurentami.

Gdyby wybory odbyły się w styczniu, Marine Le Pen otrzymałaby 25 proc. głosów – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie francuskiego dziennika. Polityczka, która konsoliduje swój elektorat wokół niechęci do imigrantów, wyprzedza o 3 punkty procentowe Francois Fillona. Le Pen przegrałaby jednak w decydującym starciu zarówno z kandydatem konserwatystów (40:60), jak i z trzecim w stawce Emmanuelem Macronem, zdeklarowanym neoliberałem. Na Macrona chciałoby zagłosować 21 proc. respondentów, ale już w drugiej turze zdeklasowałby on Le Pen stosunkiem głosów 65:35.

Na czwartym miejscu znalazł się względnie postępowy kandydat Partii Socjalistycznej, zwycięzca niedawnych prawyborów w tej partii Benoit Hamon, którego popiera obecnie 15 proc. badanych. Hamon jest zwolennikiem wprowadzenia nad Sekwaną dochodu gwarantownego, lecz jego kandydatura nie rokuje wielkich nadziei na sukces. Komunista Jean-Luc Melenchon może liczyć na 10 proc. poparcia.

Według komentatorów francuskiej sceny politycznej największe szanse na przejście do drugiej tury mają Le Pen i Macron. Takie rozwiązanie oznaczałoby jednak dla wyborów lewicy konieczność wyboru pomiędzy niebezpieczną prawicową ekstremistką, łagodzącą ostatnio język, puszczającą oczko do ustatkowanego mieszczaństwa, a twardym neoliberałem, który jako minister gospodarki i cyfryzacji odpowiada za szereg antypracowniczych reform ustanowionych w ciągu ostatnich 5 lat. Macron był orędownikiem ustawy drastycznie uderzającej w prawa pracownicze, która w ubiegłym roku została przepchnięta przez parlament, mimo ogromnego sprzeciwu społecznego.

Exit mobile version