Site icon Portal informacyjny STRAJK

Brutalny napad na parę gejów w Poznaniu

Tylko przypadkowo przejeżdżający radiowóz i reakcja policjantów uratowały dwójkę homoseksualistów i ich znajomych z Poznania przed ciężkim pobiciem. Czy napastnik w ogóle odpowie za to, co zrobił?

https://pixabay.com/pl/duma-lgbt-banderą-tęcza-wspólnoty-

Do dramatycznego zdarzenia doszło weekendową nocą na poznańskich Jeżycach. Para gejów oraz ich kolega i koleżanka, wracając z imprezy, postanowili wejść jeszcze do baru Roti. Na schodach spotkali mężczyznę, któremu wyraźnie nie spodobał się wygląd dwóch homoseksualistów – kolczyki na twarzy i w uszach jednego z chłopaków, długa grzywka i turkusowe buty u drugiego. Padły wyzwiska („Jeb… pedałów!”, „Kur…”, „Dziwki!”), a gdy młodzi ludzie nie zareagowali – w ruch poszły pięści. Mateusz Perczyński, który potem składał zeznania w sprawie napadu na policji, został uderzony pięścią w twarz i przewrócony na ziemię. Oberwali też jego partner i znajomi.

Nie wiadomo, do czego posunąłby się agresor z baru, gdyby nie przejeżdżający samochód policyjny, którego się wyraźnie przestraszył. Policjanci na szczęście nie zignorowali prośby zaatakowanych, by dopędzić i zatrzymać napastnika. Jak się okazało, miał przy sobie metamfetaminę i był pijany.

Również później, już na komisariacie, gdzie poszkodowani udali się złożyć zeznania, potraktowano ich profesjonalnie, bez homofobicznych komentarzy. Z Perczyńskim, jego partnerem i znajomymi chcieli za to oprócz nich „porozmawiać” koledzy napastnika. Jego znajoma robiła im zdjęcia, inni proponowali pieniądze za odwołanie doniesienia i odgrażali się, że skarżących spotka krzywda, gdy tylko opuszczą budynek policji. Na szczęście i tym razem policjanci zachowali się profesjonalnie.

Czy pijany napastnik zostanie ukarany? To zależy od tego, czy sprawa trafi w ogóle do prokuratury. Dzięki szybkiej reakcji policji ani Mateusz Perczyński, ani jego towarzysze nie odnieśli poważnych obrażeń. To oznacza, że sprawa nie kwalifikuje się do ścigania z urzędu. Prokuratura mogłaby objąć sprawę ściganiem z urzędu, ale dotąd nie podjęła w tej sprawie decyzji. Jeśli uzna, że jednak nie, poszkodowanym pozostaje oskarżenie prywatne. Napaść na tle homofobicznym, która w tym wypadku, sądząc po okrzykach „Jeb… pedałów” miała miejsce, nie jest traktowana tak samo, jak np. agresja motywowana rasistowsko lub ksenofobicznie. Projekt, który zakładał włączenie do katalogu przestępstw z nienawiści także ataków z powodu orientacji seksualnej (ale i płci, wieku, niepełnosprawności), przepadł w Sejmie kilka lat temu.

A problem jednostkowy nie jest. Poznańska Organizacja Stonewall, walcząca o prawa osób LGBT, przekazała lokalnej „Gazecie Wyborczej” informację, że tej samej nocy w mieście pobity został jeszcze jeden homoseksualny mężczyzna. On jednak stanowczo nie chce nagłaśniać sprawy ani starać się o sprawiedliwość.

29 marca radca prawny Paweł Skrodzki, działacz Grupy Stonewall, przeprowadzi w Poznaniu spotkanie, podczas którego przedstawi prawa poszkodowanych w wyniku homofobicznych napaści. Organizacja wzywa do tego, by w podobnych sytuacjach, mimo wszystko, nie dawać się zastraszyć, głośno mówić o tym, co się wydarzyło i domagać się ukarania sprawców.

Exit mobile version