Lider nieco ponad trzydziestotysięcznej polskiej partii opozycyjnej, którą zresztą dzieli pokaźny dystans od partii obecnie rządzącej, zaszczycić raczył prezydenta-elekta USA listem, w którym zawarł swoje przemyślenia. Biden prawdopodobnie nie mógł usnąć ze szczęścia.
Budka pogratulował Bidenowi. Skomentował też w kilku krótkich, żołnierskich słowach wczorajsze wydarzenia spod Kapitolu i dał im jednoznacznie negatywną ocenę. Jednocześnie wzmocnił swoim autorytetem pozycję Bidena na arenie wewnętrznej i międzynarodowej przyznając rację jego słowom, gdy Biden mówił, że „zamieszki na Kapitolu nie reprezentują tego, czym są Stany Zjednoczone i kim są Amerykanie. Ma Pan rację, Panie Prezydencie”, napisał lider partii pretendującej do rządzenia europejskim krajem.
Borys Budka pisał w dalszym ciągu swojego listu o szkodliwych projektach dzielenia obywateli, podważaniu niezależnych instytucji broniących naszych wolności oraz o niszczeniu zaufania do państwa.
„Wydarzenia ostatnich czterech lat i ich środowa kulminacja pokazują, że niekiedy agresywna, podburzana przez cynicznych polityków mniejszość może rzucić wyzwanie demokracji”. porozumiewawczo mruga w liście do prezydenta USA Borys Budka, że ten rozumie, że mają wspólny kłopot: Trumpa i Kaczyńskiego.
Potem już jedzie po bandzie opisując opresję, jakiej podlegają obywatele Polski ze strony Kaczyńskiego, ideowego kumpla Trumpa. Następnie płynnie przechodzi do lizusowskiego oczekiwania wyrażonego na piśmie, że rządy prezydenta Bidena pozwolą powrócić Stanom Zjednoczonym do roli, jaką odgrywały przez ostatnie dekady. Zapewne Budce marzą się kolejne krwawe wojny na Bliskim Wschodzie, w Europie, w których amerykańskim żołnierzom towarzyszyli i polscy najemnicy. No i życzy na koniec Bidenowi powodzenia.
Borys Budka nie rozumie, że takim pismem może i wsparł Bidena, ale jednocześnie zaprezentował się jako nieprzejednany przeciwnik nie tylko Trumpa i jego środowiska, ale przede wszystkim jego elektoratu czyli około połowy głosujących w ostatnich wyborach.
Bardziej kuriozalną reakcją niż list Budki był tylko tweet Andrzeja Dudy, w którym nazwano całą sytuację wewnętrzną sprawą USA w stylu, jakby Polska była mocarstwem, które łaskawie wyraża desinteressement.
W Białym Domu trwają chyba poszukiwania eksperta, który wyjaśni Joe Bidenowi kto to jest Borys Budka i czemu uznał, że jego myśli są ważne dla kogokolwiek innego niż on sam i jego najbliższa rodzina.