Site icon Portal informacyjny STRAJK

Burdy kiboli na Jasnej Górze – miasto i policja rozkładają ręce

youtube.com

„Wszystko było zabezpieczone prawidłowo” – mówią przedstawiciele częstochowskiej policji. „Teren, na którym doszło do zajść należy do zakonu paulinów” – dodaje rzecznik prasowy urzędu miasta. I wszystko wskazuje na to, że stadionowi bandyci, którzy na błoniach Jasnej Góry zaatakowali uczestników antyrasistowskiej demonstracji, pozostaną bezkarni.

„Z naszych dotychczasowych ustaleń wynika, że zabezpieczenie tych wydarzeń zostało szczegółowo zaplanowane i przeprowadzone prawidłowo. Przyczyną zakłóceń było celowe dążenie do konfrontacji uczestników zgromadzenia, które się zakończyło, a jego uczestnicy przemieścili się na jasnogórskie błonia, gdzie weszli w tłum kibiców” – czytamy w oświadczeniu Śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w związku z wydarzeniami z 13 stycznia.

Komenda tłumaczy również, że „gdy policjanci otrzymali informację, że grupa osób ze stowarzyszenia, która stoi w rejonie al. Sienkiewicza może czuć się zagrożona wobec dużej ilości kibiców, tamten rejon został sprawdzony zarówno przez policjantów z Oddziału Prewencji Policji w Katowicach, jak i przez policjantów operacyjnych, którzy nie napotkali przedstawicieli stowarzyszenia, ani nie zauważyli nic niepokojącego, co wymagałoby interwencji. Policjanci zabezpieczyli nagranie z monitoringu oraz materiał zdjęciowy. Przeanalizowali także nagrania z telefonu alarmowego. Okazało się, że w trakcie zajścia nikt nie zgłaszał pod numerem 997 lub 112 potrzeby interwencji”.

 Co na to uczestnicy demonstracji – członkowie Obywateli RP i Demokratycznej RP? „Policja kłamie. Gdy zastaliśmy zaatakowani, jeden z naszych kolegów dwukrotnie dzwonił na policję i nie było żadnej reakcji. Gdy jeden z kibiców wrzeszczał do nas „wypier…ć”, powiedziałam mu, żeby nam pomógł, aby nie doszło do czegoś gorszego. To on nas wyprowadził spod Jasnej Góry. Grożono nam, pluto z wałów klasztoru, ale do rękoczynów już nie doszło. A policjantów to myśmy szukali. Napotkaliśmy ich schowanych w podjasnogórskim parku Staszica” – powiedziała „Gazecie Wyborczej” Jolanta Urbańska z Demokratycznej RP.

Strajk.eu zwrócił się do prezydenta miasta Krzysztofa Matyjaszczyka z prośbą o wyjaśnienie, w jaki sposób władze zamierzają zapobiec podobnym niepokojom podczas kolejnych kibolskich spędów.
– Miasto nie ma możliwości ingerowania w zgromadzenia mające oficjalnie charakter religijny i odbywające się na terenie należącym – w tym przypadku – do Klasztoru Ojców Paulinów na Jasnej Górze – tłumaczy rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy Włodzimierz Tutaj. – Sama pielgrzymka kibiców miała miejsce na terenie klasztoru, a incydent wprawdzie poza murami klasztoru, na terenie otwartym, ale na błoniach jasnogórskich administrowanych przez zakon paulinów – dodaje rzecznik, który wyjaśnił również, że sprawą powinna zająć się straż miejska. Powinna, lecz nie tego nie zrobi, gdyż nie posiada uprawnień do interweniowania w przypadku  zgromadzeń o charakterze religijnym czy wyznaniowym.
– Pozostaje nam wyrazić nadzieję, że sprawa zajścia na pielgrzymce kibiców zostanie obiektywnie zbadana przez organy państwowe, mające stać na straży porządku publicznego, czyli policję i prokuraturę. Incydent powinien też skłonić do refleksji organizatorów i duchowych opiekunów pielgrzymki. Zakładamy, że sama idea i pewnie intencje są tu dobre, natomiast jest ewidentny problem z realizacją „chrześcijańskich wartości” w praktyce, z przykazaniem miłości na czele, przez część uczestników tego zgromadzenia. Świadczy o tym nie tylko opisane przez media zdarzenie, ale także np. eksponowane hasła czy systematycznie wznoszone przez uczestników pielgrzymki nienawistne okrzyki, mające niewątpliwy kontekst polityczny, natomiast niewiele wspólnego z wiedzą historyczną, a tym bardziej – z duchem chrześcijaństwa – czytamy w odpowiedzi rzecznika. 
Przedstawiciel ratusza przyznaje jednak, że jest problem z motywowanym ideologicznie bandytyzmem. – Niestety jest to związane z ogólnie znanym faktem, że środowisko kibiców piłkarskich w swojej części pozostaje pod wpływem ideologii skrajnie nacjonalistycznej, której wyznawcy specyficznie pojmują swoje „chrześcijańskie” obowiązki wobec Boga, narodu i własnej „plemiennej” wspólnoty – zauważa Włodzimierz Tutej. 
Exit mobile version