Zadowolenie pracownika buduje się nie tylko poprzez same podwyżki płac. Gdybyśmy tylko dobrze płacili, nie stwarzając przy tym odpowiednich warunków pracy, nie wprowadzając atrakcyjnych projektów, to nie sądzę, by wszyscy byli zadowoleni. Na konkurencyjnym rynku pracy trzeba dobrze płacić, ale jeśli na tym się poprzestanie, to popełnia się wielki błąd.

Słowa powyżej wygłosił pewien biznesmen, stając w 2019 r. na czele fabryki autobusów w Wielkopolsce, do niedawna firmy z kapitałem polskim, potem sprzedanej koncernowi CAF. Tak, to prezes Solarisa, Javier Calleja. Cytowany fragment pochodzi z wywiadu udzielonego Rzeczypospolitej. Prezes tłumaczył w nim również, że jest dumny z polskiej załogi. Dodawał, że cieszy go fakt, że bezrobocie w Wielkopolsce nie jest wysokie. Gdyby było inaczej, może wtedy łatwiej byłoby firmom znaleźć pracowników, ale ileż problemów społecznych by to ze sobą niosło. Cóż za światły, wrażliwy człowiek!

Łatwiej powiedzieć, niż wykonać – ta ludowa maksyma niestety sprawdziła się i w przypadku hiszpańskiego biznesmena-myśliciela.

Dobre warunki płacowe miały być w Solarisie oczywistością – a wyszło tak, że właśnie trwa szósty tydzień walki o niewygórowaną, absolutnie sprawiedliwą podwyżkę. Wyszło tak, że to załoga nie chce się dać podzielić, domagając się, by wzrost płac był i zauważalny, i jednakowy dla wszystkich. Wyszło tak, że w toku negocjacji płacowych przed strajkiem to związki odstępowały od pierwotnych żądań, idąc zarządowi na rękę.

Podobno w Polsce pracownicy oczekują zbyt wiele, związki są roszczeniowe, a biznesem zajmują się skromni, racjonalni wizjonerzy. Tyle teoria. Praktyka, jak widać, okazuje się bardziej skomplikowana. A może właśnie prosta: biznes chce zarobić jak najwięcej, a z pracownikami dzielić się nie chce. Załoga, żeby dostać to, co jej się należy, musi się organizować i walczyć. I to nie dzień i nie dwa. W Solarisie za chwilę tych dni strajkowych będzie czterdzieści.

A firma nadal twierdzi, że nie ma na podwyżki. Nawet mimo tego…

… że w 2020 r. pobiła rekord czystego zysku: 108,5 mln rocznie!

A teraz wiemy jeszcze więcej. Niech przemówią liczby, jeszcze nowsze, bo za rok 2021, do których w końcu dotarli związkowcy.

Można przeczytać to na głos: sześćdziesiąt dwa miliony euro zysku operacyjnego w 2021 roku. Po 67 mln w roku poprzednim. Niemal utrzymana, rok do roku, sprzedaż nowoczesnych autobusów na poziomie ok. 1500 sztuk.

To jest właśnie ta biedna, z trudem walcząca o przetrwanie firma, która nie może dać ośmiu, ba, nawet sześciu stów podwyżki swojej załodze.

Zwykle Solaris chwalił się świetnymi wynikami zaraz na początku roku kalendarzowego, tym razem dziwnie zwlekał. Nie bądźmy złośliwi, nie zakładajmy, że ma to związek z referendum strajkowym czy z samym strajkiem. Zapewne są jakieś głębokie przyczyny, które ogarnia swoim kolektywnym umysłem zarząd. W końcu, jak zauważył prezes, Solaris to wyjątkowy projekt.

Życzę mu, absolutnie szczerze, żeby te słowa były prorocze. Żeby ciągle wyjątkowa w polskich warunkach historia walki pracowników Solarisa zainspirowała załogi kolejnych fabryk. Żeby dzielna, nieugięta załoga dostała swoją podwyżkę i uzmysłowiła wszystkim, że tak się właśnie rozmawia z naszym nadwiślańskim biznesem. Tym biznesem, któremu tak świetnie idzie opowiadanie okrągłych fraz w wywiadach, a który w rozmowach z załogą, wypracowującą jego zyski, nagle brakuje słów. Oprócz niezawodnych: nie ma, nie będzie, nie mam z czego. Te frazy padły też dziś, gdy związki zawodowe zasugerowały, że mogłyby zgodzić się na podwyżkę w wysokości 650 zł. Znowu: propozycja ekonomicznie nierealna. A tak ładnie mówił pan prezes, że dobre pensje to oczywistość…

Nie ma z czego dać podwyżki? Przeczytajmy jeszcze raz wyniki z dwóch ubiegłych lat. Są jednoznaczne. Jest z czego podnieść płace świetnie wykwalifikowanej załogi. Kto jeszcze nieprzekonany, może wziąć wyniki do ręki raz jeszcze. Szczególnie warto, by przeczytali je na głos jeszcze raz wszyscy ci, którzy w internecie troszczyli się o firmę, martwili się, że upadnie, jeśli da pracownikom podwyżkę. Spokojna głowa, nie upadnie. Chyba że jej szefowie będą dalej antagonizować załogę, obrażać ją nonsensownymi propozycjami porozumienia i twierdzić, że autobusy może składać każdy.

Strajk do zwycięstwa!

PS. Pracowników, którzy nie otrzymają wypłaty za czas strajku, nadal można wesprzeć tutaj.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…