Imigranci, którzy nie zdadzą testu z języka angielskiego, a przebywają na Wyspach Brytyjskich na podstawie wizy małżonka, będą mogli zostać wydaleni. Rząd walczy ze zjawiskiem, do którego walnie się przyczynił, redukując w poprzednich latach dotacje do bezpłatnych kursów językowych.
Nowe przepisy, które wejdą w życie w październiku 2016 r. przewidują relegowanie z Wielkiej Brytanii imigrantów, którzy obleją egzamin ze znajomości języka angielskiego. Obowiązkiem przystąpienia do testu będą objęte osoby, które przebywają w Zjednoczonym Królestwie od co najmniej 2,5 roku, na podstawie pięcioletniej wizy dla małżonka.
Postawa premiera Davida Camerona unaocznia hipokryzję rządzących konserwatystów w kwestii adaptacji przybyszy z innych państw. Rząd ogłosił właśnie przeznaczenie dodatkowych 20 milionów funtów na program nauki języka angielskiego. Szef rządu zapewnił, że chodzi o poprawę szans na znalezienie pracy m.in. dla 38 tysięcy kobiet muzułmańskich, które nie znają angielskiego oraz 190 tysięcy osób z ograniczoną znajomością tego języka. Tymczasem krytycy Camerona przypominają, że w zeszłym roku rząd zmniejszył o 40 milionów funtów fundusze na ten cel.
Martin Doel, prezes Stowarzyszenia Szkół Wyższych zwraca uwagę, że latach 2008-2015 dotacje na kursy językowe dla obcokrajowców skurczyły się łącznie o 160 milionów funtów. W rezultacie wyraźnie spadła liczba imigrantów uczęszczających na lekcje angielskiego – z 83 tysięcy w 2012 roku do 48 tysięcy w 2014. Kolejki do zapisów na bezpłatne lekcje sięgają tysięcy osób.
Cameron uderzył również w ton jawnie islamofobiczny. W wywiadzie dla „The Times” powiedział, że mieszkająca w Bradford (miasto w zachodnim Yorkshire, gdzie ponad 30 proc. mieszkańców stanowią imigranci, głównie z Azji) nie mówiąca po angielsku, urodzona w Pakistanie matka „może pomóc młodemu człowiekowi kierować się w stronę radykalizacji”.
Działania rządu są również formą dyskryminacji ze względu na płeć. – Jest wysoce niefortunnym, że premier odnosząc się do problemów integracji imigrantów skoncentrował się wyłącznie na kobietach muzułmańskich – powiedział Ed Kessler, szef Woolf Institute w Cambridge (badającego relacje pomiędzy żydami, chrześcijanami i muzułmanami).
Andy Burnham, były minister zdrowia i członek Partii Pracy, ocenił natomiast, że uproszczone podejście Camerona do ekstremizmu i piętnowanie całej społeczności może spowodować zwiększenie postaw radykalnych.
Lider Torysów najwyraźniej nie widzi potrzeby przeprowadzenia głębszej analizy zjawiska nieznajomości angielskiego wśród muzułmanek, które najczęściej pochodzą z patriarchalnych środowisk, gdzie mężczyźni mogą zabraniać im nauki. Krytycy Camerona podkreślają też, że nie ma bezpośredniego związku pomiędzy przynależnością do grup radykalnie islamistycznych, a umiejętnością posługiwania się mową Szekspira.
[crp]