Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. odmowy przeprowadzania aborcji przez Chazana. Śledczy uznali, że ginekolog, mimo iż były wskazania medyczne do usunięcia ciąży, nie złamał prawa.
Według prokuratury ciąża, nie zagrażała życiu i zdrowiu matki. Postępowanie prowadzono w związku z zarzutem „narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży”. Od samego początku prokuratorzy nieoficjalnie przyznawali, że ze względu na klauzulę sumienia nie ma większej szansy na postawienie Chazanowi zarzutów.
Kilka miesięcy temu sprawę skomentował dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. – To jest dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku i będzie umierało przez najbliższy miesiąc albo dwa, bo ma zdrowe serce i zdrowe płuca, aż umrze w końcu z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która urodziła to dziecko musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest sukces prof. Chazana – tłumaczył wówczas prof. Romuald Dębski. Dziecko zmarło niedługo po porodzie.
Jak wynikało z raportu urzędu miasta st. Warszawy Chazan, działający jako dyrektor szpitala, a nie będąc lekarzem prowadzącym pacjentki, w świetle obowiązujących przepisów nie mógł powołać się na klauzulę sumienia, ponieważ ma ona charakter indywidualny. Nie skazał jej również innego lekarza lub placówki, gdzie można było taki zabieg wykonać.
Krajowy konsultant ginekologii uznał, że w szpitalu doszło do naruszenia prawa, zaś NFZ stwierdził nieprawidłowości i nałożył na szpital 70 tys. zł kary. Wnioski z kontroli przekazano prokuraturze.