Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia, zapowiedział, że złoży wniosek o wotum nieufności dla szefa Ministerstwa Zdrowia. Chodzi o awanturę, która wybuchła przed świętami wokół listy leków refundowanych oraz rzekomych nacisków firmy Adamed. Wiceminister Marcin Czech zarzeka się, że żadnych nieprawidłowości nie było.
O daleko idącej życzliwości przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia wobec producentów lekarstw mówiło się od dawna. Przyjazną koncernom, zamiast pacjentom, politykę lekową Marcina Czecha krytykował NFZ oraz naczelniczka wydziału refundacyjno-analitycznego w departamencie polityki lekowej Edyta Matusik, która została zwolniona po tym, jak powiadomiła o sprawie m.in. Jarosława Kaczyńskiego (pisaliśmy tutaj).
Tuż przed świętami media oburzyły się, kiedy do nowej listy leków refundowanych dopisano kilka wyrobów firmy Adamed po wizycie szefowej koncernu w ministerstwie (dziennikarze uznali to za jawne naciski). Obrazu całości dopełniła wyjazdowa sesja przedstawicieli ministerstwa – m.in. Szumowskiego i Czecha, która odbyła się w hotelu-spa należącym do właścicieli Adamedu. Ministerstwo tłumaczyło, że był to czysty przypadek i nie wiedziano, kto jest właścicielem obiektu – a w budynku ministerstwa, który jest zamykany po południu „trudno się skupić żeby pracować do późna w nocy”.
Bartosz Arłukowicz podczas posiedzenia komisji zdrowia w czwartek 3 stycznia zapowiedział wotum nieufności wobec Łukasza Szumowskiego – zaprosił na nie także zwolnioną naczelniczkę, aby podzieliła się wiedzą na temat kulisów polityki lekowej ministerstwa. Jak donosi portal Polityka Zdrowotna, „Edyta Matusik, podkreślała, że zauważyła rzeczy i nieprawidłowości, które w jej odczuciu budziły obawy, co zgłaszała w rozmowach oraz w formie notatek do swoich przełożonych, także bezpośrednio do ministra zdrowia. Jak mówiła, po tym rozpoczął się mobbing wobec jej osoby, a ostatecznie zwolniono ją z pracy.
Wśród leków, w przypadku refundacji których miało dochodzić do nieprawidłowości E. Matusik wymieniła m.in. leki: Xarelto, Pradaxa, Vimpat, Gilenya, Trastuzumab, Cosentyx. Urzędniczka twierdziła, że ma dowody a potwierdzenie swoich zarzutów – korespondencję służbową.
– W departamencie lekowym nie stwierdzono, żadnych nieprawidłowości – zarzekał się wiceszef resortu zdrowia Marcin Czech. Twierdził, że proces przyznawania refundacji jest skomplikowany, a wszystko odbyło się w ramach obowiązujących procedur. Nie przekonał jednak polityków opozycji, m.in. Ewy Kopacz, która przywołała list ambasador USA, która również wywarła skuteczny nacisk na Ministerstwo Zdrowia w sprawie dopisania do listy leków refundowanych specyfiku firmy Roche (pierwotnie odrzuciła go Komisja Ekonomiczna ze względu na niedoszacowanie kosztów przez producenta i zbyt niskie rabaty oferowane przez Roche). Większość członków komisji zgodziła się co do tego, że zasady przyznawania refundacji nie są przejrzyste, a decyzje podejmowane przez Czecha narażały budżet refundacyjny.
– To, że nie ma tu ministra świadczy o tym, że próbuje uciec od nieprawidłowości (…) Składamy wniosek o wotum nieufności dla ministra, bo nie podjął trudu odpowiedzialności wyjaśnienia nieprawidłowości. Teraz ten trud będzie musiał podjąć na sali plenarnej premier Mateusz Morawiecki – stwierdził wczoraj Bartosz Arłukowicz. Stwierdził, że kontrolująca ministerstwo CBA przymknęła oczy na niejasności.