Terminal A na lotnisku im. Chopina w Warszawie / wikipedia commons

Prezes Szpikowski przedstawił plan rozbudowy portu lotniczego na Okęciu. Głównym celem jest zwiększenie przepustowości lotniska z  38–42 do ponad 50 startów i lądowań na godzinę, czyli z 600 do 800 dziennie. Inwestycja ma objąć również stworzenie dodatkowych stanowisk postojowych dla największych samolotów i nowych dróg zjazdowych po wylądowaniu.

Tymczasem rząd ogłosił niedawno, że w okolicach Baranowa do 2028 rou powstanie Centralny Port Komunikacyjny z lotniskiem mającym obsługiwać w pierwszych latach ok. 45-50 mln pasażerów rocznie. W kolejnych dekadach – ponad 100 mln. Integralną częścią tego planu było wygaszenie Okęcia i przeniesienie lotów pasażerskich do CPK. Dlaczego więc włodarze polskich portów lotniczych ładują pieniądze w obiekt, który znajduje się u schyłku swojej historii? Prezes Szpikowski argumentuje, że Okęcie jest przepełnione, a do  2028 r. nie będzie ono w stanie obsłużyć 15 mln spodziewanych dodatkowo pasażerów rocznie. A taki właśnie przyrost jest przewidywany.

Dlaczego jednak Porty Lotnicze nie zainwestują w rozbudowę innego mazowieckiego portu, w Modlinie? Taki postulat zgłasza burmistrz Woli i warszawski radny Krzysztof Strzałkowski, który zwraca uwagę, że tamtejszy obiekt idealnie nadaje się do rozbudowy do przepustowości, która pozwoliłaby obsłużyć cały ruch pasażerski. Samorządowiec widzi w tym alternatywę dla budowy CPK. Taka  inwestycja kosztowałaby kilkaset milionów złotych, a nie 35 mld zł, a tyle rząd planuje przeznaczyć na powstanie megalotniska. W Modlinie nie byłoby również konieczność wywłaszczanie rolników, co będzie mieć miejsce w Baranowie.