Kolejny Polak ofiarą brytyjskiej ksenofobii. Tragedia była o krok.
Wzbiera fala ksenofobicznych incydentów po ogłoszeniu wyników referendum w sprawie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. W nocy ze z 6 na 7 lipca nieznani dotąd sprawcy podpalili ogrodową altanę na posesji, gdzie mieszka Grzegorz, mężczyzna, który, jak podaje TVN 24, żyje na Wyspach od dziesięciu lat. Niewiele brakowało, a ogień przeniósłby się na sąsiedni budynek mieszkalny i zagroził życiu nie tylko Polaka, ale i jego rodziny. Aby nikt nie miał wątpliwości, o co chodziło napastnikom, zostawili oni na miejscu zdarzenia list o treści: „Wracaj do swojego pier… kraju. Twoja rodzina będzie następna”.
Polak nie pierwszy raz otrzymywał pogróżki, z powodu obawy o życie swoje i małego dziecka musiał się przeprowadzić. Ktoś napisał na jego domu „Wracajcie do Polski”, innym razem nieustalony napastnik podpalił dziecięcy wózek jego syna. W związku z podpaleniem altany policja w Plymouth wszczęła już dochodzenie, przyjmując, że ma do czynienia z przestępstwem motywowanym nienawiścią. Deklaruje, że zrobi wszystko, by znaleźć winowajców. Sprawę monitoruje Ambasada RP w Londynie. Poszkodowany nie ma jednak wielkich złudzeń, jeśli chodzi o efekty śledztwa.
– Z mojego punktu widzenia znowu będzie to samo, sprawców nie da się znaleźć. Pojawiła się już kolejna propozycja przesiedlenia, rodzice się nad tym zastanawiają, chociaż bardzo dużo pieniędzy włożyli w dom i ogród. Jeśli my się stąd wyprowadzimy, to pokażemy tym ludziom, którzy nas atakują, że mają rację – powiedział dla TVN 24.