– Chile było kolebką neoliberalizmu i powinno być również jego grobem! – wołał Gabriel Boric ze sceny w wieczór wyborczy w Santiago. 35-letni kandydat lewicowej koalicji Apruebo Dignidad przegrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w Chile, ale przekonująco zwyciężył w turze drugiej.

    Dwa lata temu Chile wstrząsnęły masowe protesty antykapitalistyczne. Miliony obywatelek i obywateli domagało się ostatecznego zerwania z dziedzictwem dyktatury Pinocheta, budowy sprawiedliwego systemu społecznego i walki z nierównościami, które w Chile, jak w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, przybierają skrajną postać. Teraz prezydentem Chile zostaje polityk lewicowy.

Po przeliczeniu prawie wszystkich głosów przewaga Borica jest już zbyt wyraźna, by liczenie pozostałych kart mogło przeważyć szalę na korzyść jego rywala. Lewicowy kandydat zebrał 55,9 proc. głosów, jego skrajnie prawicowego rywala Jose Antonio Kasta poparło nieco ponad 44 proc.

Kim jest Gabriel Boric?

Nowy prezydent Chile to 35-letni działacz partii Konwergencja Społeczna (Convergencia Social), która sama opisuje się jako ugrupowanie niezależnych lewicowców, demokratycznych socjalistów. Już podczas zwycięskiego wieczoru wyborczego Boric stwierdził, że czuje się dziedzicem długiej tradycji ludzi, którzy wytrwale walczyli o sprawiedliwość społeczną.

W polityce Gabriel Boric jest od 2011 r., gdy jako student prawa na Uniwersytecie w Santiago współkierował masowymi protestami studentów. Słuchacze wyższych uczelni domagali się wówczas tego, by państwo przestało faworyzować szkoły i uczelnie prywatne, budowało szkoły średnie, dając młodym ludziom możliwość bezpłatnej nauki (chilijski model neoliberalizmu preferował własność prywatną także w oświacie). Mieli również swoje propozycje zmian w programie nauczania. Państwo próbowało uspokoić studentów, zmieniając ministra oświaty; większość postulatów pozostała niezrealizowana. Gabriel Boric stał się jednak na tyle popularny, by w 2013 r. z powodzeniem wystartować – jako niezależny – w wyborach parlamentarnych. W 2017 r.  wystartował w wyborach po raz drugi. I tylko studiów prawniczych nigdy nie ukończył.

Socjaldemokrata

Gabriel Boric obiecuje Chilijkom i Chilijczykom państwo dobrobytu, a zatem zwiększenie wydatków publicznych na usługi takie jak edukacja, transport i służba zdrowia. To dokładne przeciwieństwo dotychczasowych neoliberalnych standardów, w których państwo nie miało mniej zamożnym mieszkańcom nic do zaoferowania. Medycyna i oświata na przyzwoitym poziomie były zarezerwowane dla bogatych, zdolnych i gotowych płacić za usługi. Boric zamierza również wzmocnić obecność kobiet i osób niebinarnych w przestrzeni i administracji publicznej, zdecentralizować kraj (sam pochodzi z najbardziej wysuniętej na południe prowincji i rozumie znaczenie samorządności) i zapewnić skuteczną polityczną reprezentację rdzennym mieszkańcom Chile. Do tego mówił w kampanii o 40-godzinnym tygodniu pracy i wzmocnieniu roli związków zawodowych.

W ostatnich tygodniach Boric wyraźnie tonował antykapitalistyczny język i radykalny styl wypowiedzi, starając się zdobyć głosy niezdecydowanych, mieszczańskich, ale nie najbogatszych chilijskich wyborców, wcześniej skutecznie straszonych przez prawicę, że lewicowa rewolucja zabierze im skromny dorobek życia.

Nawet Boric mniej radykalny obiecuje jednak Chile bezdyskusyjnie lepszą przyszłość niż jego pokonany rywal, Jose Antonio Kast, skrajny prawicowiec. Jako receptę dla Chile Kast proponował więcej rynku i więcej porządku zapewnianego silną ręką przez państwo, czyli zapowiadał w istocie restaurację dyktatury Pinocheta. Nie krył zresztą fascynacji nieżyjącym dyktatorem. Kast zamierzał całkowicie zakazać aborcji, odebrać wszelkie formy pomocy społecznej kobietom, które nie są mężatkami, by triumfowała katolicka rodzina, promować „jedność narodową zamiast multikulturalizmu”, czyli w przypadku Chile – zmuszać rdzenne narody do wyrzeczenia się swojego języka i kultury, a do tego prowadzić twardą politykę migracyjną i ograniczać działalność organizacji społecznych czy związków zawodowych.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…