Wskazuje na to artykuł z „Dziennika Ludowego” z tego tygodnia. Publikuje on wywiad z anonimową, ważną polityczną osobistością, która zapowiada ważne zmiany w chińskiej gospodarce i odejście od państwowego interwencjonizmu.
W Chinach normą są anonimowe wypowiedzi polityków, sygnowane jako słowa „autorytatywnej postaci”. Zwykle pod takim przydomkiem zawiadamiają społeczeństwo o przełomowych decyzjach notable najwyższego szczebla. Tym razem publikacja dotyczyła gospodarki i stanowiła całościową krytykę dotychczasowego systemu. Ekspert miał zapowiedzieć, że „Chiny powinny trzymać się proaktywnej polityki fiskalnej i ostrożnej polityki monetarnej, a nie wzorem największych gospodarek świata nakręcać gospodarkę wzrostem zadłużenia”.
Dotychczas gospodarczo niedościgniony wzór do naśladowania stanowiły dla Chin Japonia oraz Unia Europejska. Chińska Rada Państwowa stawiała na regulacje i inwestycje państwa, dodruk pieniądza, niskie stopy procentowe. Teraz trendy mają się odwrócić. Chiny wzorem USA pragną uwolnienia kapitału. Autorytet na łamach dziennika przestrzega też przed wybuchem inflacji oraz przeinwestowaniem, twierdząc, że są to aspekty, których dłużej ignorować nie wolno.
Zadłużenie Chin wynosi obecnie 230 proc. Produktu Krajowego Brutto. Państwo wypuściło na rynek sporą sumę pieniędzy, mimo to nie odnotowano wzrostu gospodarczego. „Interwencje państwa uniemożliwiają oczyszczenie gospodarki z elementów ją obciążających i zarazem pełne wyzwolenie sił rynkowych” – twierdzi ekspert, upierając się, że należy iść tą samą drogą, którą poszły USA. Giełdy źle zareagowały na zapowiadaną zmianę chińskiego kursu. Państwo Środka rzuca się na głęboką wodę, odmawiając dalszej stymulacji rynku. Chiny przepoczwarzą się we wschodnie królestwo neoliberalizmu?