Chińskie jednostki zbliżyły się na „niepokojącą odległość” do archipelagu Senkaku (chiń. Diaoyu), uważanego przez Tokio za swoją ziemię. Tym samym Pekin po raz kolejny daje do zrozumienia, że nie zamierza się poddawać w walce o wyspy, wokół których znajdują się zasoby ropy naftowej. Postawa Japonii jest jednoznaczna – jeśli okręty naruszą wody terytorialnej, cesarska marynarka użyje siły.

— Te jednostronne działania są absolutnie niedopuszczalne i jedynie zwiększą napięcie w regionie – powiedział agencji Kyodo szef Departamentu Azji i Oceanii Kanesugi Kenji w komentarzu do działań chińskich sił w okolicach Senkaku. Według japońskiego MSZ, w okolicach archipelagu w ciągu ostatnich kilkunastu godzin pojawiło się sześć okrętów chińskiej straży przybrzeżnej oraz 230 łodzi rybackich. W odpowiedzi Tokio wezwało chińskiego ambasadora „na dywanik” w celu wręczenia mu oficjalnej noty protestacyjnej. W dokumencie była mowa o  „eskalacji sytuacji, która może doprowadzić do zwiększenia napięcia na tych wodach”. Japończycy zaznaczyli jednak, że Pekin jak na razie nie naruszył ich wód terytorialnych. Nie oznacza to jednak, że otwarty konflikt jest zupełnie nierealną perspektywą.

 

Konflikt o Senkaku tli się od lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy w pobliżu wysp potwierdzono obecność sporych złóż naftowych.  Wyspy, które w 1972 roku wróciły pod japońską administrację po okresie amerykańskiej okupacji, aż do 2008 roku znajdowały się w rękach prywatnych właścicieli z Kraju Kwitnącej Wyspy. Osiem lat temu chęć zakupu trzech z nich wyraził znany z antychińskich poglądów gubernator Tokio Shintarō Ishihara. Wizja przejęcia Senkaku przez nacjonalistycznego radykała skłoniła rząd w Tokio do wykupienia wysp w przyspieszonym trybie, aby zapobiec w ten sposób wybuchowi antyjapońskich rozruchów w Chinach i na Tajwanie, który również uważa Senkaku za swoje terytorium. Informacja o posunięciu Japończyków wywołała jednak wściekłość w obu krajach, wykierowaną w stronę japońskich przedstawicieli dyplomatycznych, którzy zostali obrzuceni kamieniami. Od tego czasu Pekin regularnie zgłasza chęć przeprowadzenia na wyspach badań geograficznych i geologicznych oraz wysyła swoje okręty w ich pobliże. Premier Japonii ostrzega jednak, że każde naruszenie wód terytorialnych spotka się z „natychmiastową reakcją siły”.

Działania chińskiej marynarki są symptomem zmiany kursu polityki zagranicznej na bardziej ekspansywny. Pekin w ostatnich latach poważnie wzmocnił swoje siły na morzu. Pierwszą demonstracją siły było zwodowanie po remoncie w 2012 roku pierwszego lotniskowca w służbie Państwa Środka. Od marca 2015 r. Chiny budują kolejny taki okręt – lotniskowiec typu 001A. Powstają również pełnomorskie jednostki nawodne zapewniające zaopatrzenie i ochronę. W  marcu 2014 r. zwodowany został niszczyciel rakietowy „Yinchuan” (175), czwarty przedstawiciel typu 052D – najnowocześniejszej jednostki eskortowej w chińskiej marynarce. Arsenał morski składa się też z dwóch zaopatrzeniowców „Honghu” i „Loumahu”, zaopatrujących zespoły chińskiej floty w paliwo, amunicję, żywność podczas rejsów dalekomorskich. Dzięki temu Pekin może przeprowadzać operacje na akwenach odległych od wybrzeża.

(wykorzystano publikację People’s Daily)

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…