Chorwacki muzyk folk-popowy oraz sezonowy polityk, konsul generalny Chorwacji na Węgrzech oraz kandydat do parlamentu z ramienia konserwatywno-liberalnej partii HBZ był jednym z trzech głównych pretendentów do zwycięstwa w ostatnich wyborach prezydenckich. Przegrał, ale nie rzucił polityki.
Chorwaci wybrali Zorana Milanovicia z centrolewicowej SDP. Jednakże zebrany podczas kampanii do pierwszej tury kapitał polityczno-społeczny nie został zmarnowany przez Miroslava Škoro. 29 lutego polityk poinformował o założeniu nowej partii – Ruchu Ojczyźnianego Miroslava Škoro.
Miroslav Škoro to muzyk, urodzony w 1962 roku na terenie Socjalistycznej Republiki Chorwacji będącej częścią Jugosławii.
Croatia: Former Presidential candidate and singer, Miroslav Škoro, forms new party „Domovinski pokret Miroslava Škore” („Miroslav Škoro Homeland Movement”). Ipsos Puls poll puts them at 10.7%#anketa
— Europe Elects (@EuropeElects) March 2, 2020
W Chorwacji od wielu lat duopol na władzę ma centroprawica z Chorwackiej Unii Demokratycznej oraz centrolewica z Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji. Do końca 2019 roku, to HDZ prowadziło w większości sondaży. Przełom nastąpił z nową dekadą, gdy w sondażu 2×1 komunikacije, socjaldemokraci wyszli na prowadzenie.
Do czyjego elektoratu prędzej trafi Škoro? Na pewno nie będzie dobrą alternatywą dla lewicowych wyborców. Muzyk gra bowiem na sentymentach nacjonalistycznych i prawicowo populistycznych lepiej niż na tamburynie. Ponadto, pomimo wieloletniej kariery politycznej i powiązań z partiami głównego nurtu reklamuje się jako człowiek anty-establishmentu. Mówienie zatem o nowej, chorwackiej wersji Pawła Kukiza jest jak najbardziej na miejscu.
Choć Škoro nigdy nie wygłosił cytatu pokroju „Jak zostanę politykiem to naplujcie mi w ryj i mówcie do mnie szmato”, to stanął na ostrzu noża. Dlaczego? Bowiem zamiast utworzyć organizację lub ruch społeczny, jak to zapowiadał, założył partię polityczną, na które Chorwaci mają alergię. Dlatego też, mówi się, że Škoro trafi głównie do elektoratu dotychczas nie głosującego. Jaki da mu to wynik? Póki co, poparcie dla niego wynosi ok. 11 proc.
Wynika z powyższego wniosek, że pseudo-alternatywne ruchy sytuujące się koniec końców na prawicy nie zamierzają znikać z europejskiego życia politycznego. Jeżeli jedne ponoszą klęski, to powstają w ich miejscu drugie. I tak w niemal wszędzie, bo ciągle jest pewna pula ludzi, która chce na nie głosować. Byłoby warto, gdyby lewica uświadomiła sobie, że prawicowy populizm sam z siebie się nie wyczerpie. Trzeba ich elektoratowi zaproponować coś lepszego, jeżeli chcemy bardziej wartościowego życia politycznego.
Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE
W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…
Ale Mirko się postarzał!