Site icon Portal informacyjny STRAJK

Chorzy i niepełnosprawni bez prawa głosu w wyborach?

flickr.com/drabikpany

Na razie takie informacje dochodzą z Krakowa, ale nie można wykluczyć, że za przykładem małopolskich Domów Pomocy Społecznej pójdą te w całej Polsce. To byłby cios w powszechność wyborów.

Na razie, jak donoszą media, listonoszom, którzy przynieśli 300 pakietów do głosowania do dwóch domów opieki społecznej, odmówiono wstępu. Jednym z obiektów był DPS z wieloletnimi tradycjami: 130 letni Dom Pomocy im. Helclów. W kolejnym, przy ulicy Łanowej, listonosz chodził po pokojach, próbując zorientować się, ilu pensjonariuszy mieszka w danym pomieszczeniu i prosił dyrekcję domu o spis wyborców. Nie tylko stwarzał niebezpieczną epidemiologicznie sytuację, ale też naruszał mir domowy mieszkańców.

Obaj listonosze zostali wyproszeni z budynków. Działania władz DPS-ów znalazły wsparcie u władz miasta.

– 300 pakietów wyborczych to nie 300 reklamówek pizzerii. Nie mamy instrukcji, co z nimi robić, jak je zabezpieczać, jak przekazywać pensjonariuszom, przecież dyrektor placówki nie będzie sam głosował na kilkuset kartach – przytacza wypowiedź Andrzeja Kuliga, zastępcy prezydenta Krakowa „Gazeta Wyborcza”.

Władze miasta są zdania, że działania we wspomnianych domach były słuszne. Istotnie, nie ma żadnych specjalnych wytycznych komisarza wyborczego co do trybu głosowania w takich placówkach jak DPS-y. Nie wiadomo, w jaki sposób dostarczać, a potem odbierać pakiety wyborcze dla pacjentów leżących, jak zapewnić tajność głosowania, listonosz nie ma tez żadnej możliwości, by sprawdzić, czy pacjent ma prawa wyborcze. Z kolei trudno ustalić jednoznacznie wspomniane wymogi, skoro nie ma jeszcze ustawy dotycząca korespondencyjnej formy wyborów, do której przez PiS.

Gdyby okazało się, że śladem krakowskich DPS-ów pójdą pozostałe placówki i im podobne, oznaczać to będzie, że pokaźna grupa wyborców została pozbawiona możliwości głosowania, co może służyć jako podstawa do skutecznego prawnie protestu wyborczego. Wprawdzie ostatecznie o tym decydować będzie Sąd Najwyższy, co do którego obiektywizmu po ostatnich występach p.o I prezesa SN, Kamila Zaradkiewicza, są poważne wątpliwości.

Exit mobile version