Dyrektor Radia Maryja po raz kolejny przejawił zmysł do interesów. Szkoda, że etycznie wątpliwych.
Polega on na tym, że w wielu biurach poselskich i senatorskich polityków PiS ich pracownicy deklarują, że chętnie za darmo wypełnią PIT-y. To dla wielu jest królewską propozycją, ponieważ druki PIT są tak skonstruowane, że osoby, nie mające biegłości w rachunkach nie są w stanie przez nie przebrnąć. Dotyczy to ludzi słabiej wykształconych, starych i niedołężnych. Jest jeden, ale za to istotny warunek – 1 procent z podatku, należy przekazać na fundację Nasza Przyszłość związaną z Tadeuszem Rydzykiem. Jak można przeczytać na jej stronie prowadzi ona działalność „na rzecz nauki, szkolnictwa wyższego, edukacji, oświaty i wychowania, w tym na rzecz rozwoju Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, (…) dobroczynności, w szczególności do niesienia pomocy materialnej studentom Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz ofiarom klęsk żywiołowych”.
To razem mogą być ogromne kwoty. Dość powiedzieć, że w zeszłym roku na konto fundacji wpłynęło 5 milionów złotych.
Powstaje pytanie czy angażowanie opłacanych z podatków obywateli pracowników biur poselskich i senatorskich do zbierania pieniędzy na rzecz fundacji Rydzyka nie narusza zasady neutralności światopoglądowej państwa. W zeszłym roku, jak podaje portal wp.pl, Kancelaria Sejmu odpowiedziała, że nie sprawuje nadzoru nad sposobem wydatkowania funduszy na biura poselskie. „Pracodawcą dla pracowników biura poselskiego jest poseł. Oznacza to, że pytania o potwierdzenie przytoczonych okoliczności oraz ich ewentualną ocenę powinny być skierowane do konkretnego parlamentarzysty. Kancelaria Sejmu nie sprawuje tego typu nadzoru w odniesieniu do biur poselskich” – brzmiała odpowiedź.
Już mniej więcej wiadomo na czym polega wzajemność świadczenia sobie usług i poparcia między biznesmenem w sutannie a posłusznymi mu politykami. Oni pomagają w gromadzeniu funduszy, a on wspiera ich kariery polityczne. Ręka rękę myje.