Niegdysiejszy szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa Paul Manafort trafił do aresztu. W ocenie sędziego federalnego pogwałcił ugodę z sądem, na mocy której pozostawał na wolności, oczekując na proces.

Konkretnie Manafort miał wpływać na osoby, które najprawdopodobniej zostaną powołane na świadków w jego procesie, jaki ma być rozpoczęty we wrześniu. Jak podała Agencja Reutera, prokuratura stanęła na stanowisku, że biznesmen przez ponad miesiąc starał się nakłonić te osoby do składania fałszywych zeznań, komunikując się z nimi przez telefon lub komunikatory z szyfrowaniem. – To była trudna decyzja i długo nad nią myślałam. Nie mam na nią ochoty, ale nie mogę udawać, że niczego nie zauważam- uzasadniała dziś swoją decyzję sędzia Amy Berman Jackson. Natychmiast po tym, gdy skończyła przemawiać, Manafort został przewieziony do aresztu, gdzie może pozostać na co najmniej trzy miesiące.

Obrońcy Manaforta przekonywali, że mężczyzna nie wie, kto zostanie powołany na świadka w jego sprawie i dlatego nie można mówić o próbach wpływania. Pytają także, dlaczego prokuratura nie ujawniła tożsamości świadków i nie wydała ich klientowi zakazu kontaktu z nimi. Manafort nie przyznaje się do żadnego ze stawianych mu zarzutów: niezgłoszenia działalności w charakterze tzw. obcego agenta (foreign agent), prania brudnych pieniędzy, składania fałszywych zeznań. W osobnym procesie w lipcu w przyszłym roku w Wirginii będzie jeszcze odpowiadał za przestępstwa gospodarcze.

Śledztwo przeciwko biznesmenowi prowadzi specprokurator Robert Mueller, ten sam, który ma dowieść, że sztab Trumpa w toku kampanii utrzymywał kontakty z Rosją (zarzuty stawiane Manafortowi w śledztwie nie są jednak związane z samymi wyborami w 2016 r.). Najpewniej uderzenie w Manaforta ma skłonić go do złożenia obszernych zeznań obciążających z kolei obecnego prezydenta. Ze śledczymi Muellera współpracują już były narodowy doradca ds. bezpieczeństwa Michael Flynn i były doradca ds. polityki zagranicznej George Papadopoulos. Manafortowi w obu procesach, jakie mu wytoczono, grozi dożywotnie więzienie – w jednym maksymalny wyrok to 20 lat, ale w drugim – kara łączna 270 lat.

Donald Trump skomentował aresztowanie na Twitterze w typowym dla siebie stylu. Przekonywał przy tym, że lobbysta pracował dla wielu powszechnie szanowanych w USA polityków i wtedy jego aktywność nie budziła żadnych wątpliwości. Na konferencji prasowej przed Białym Domem Trump przekonywał za to dziennikarzy – mijając się z prawdą – że Manafort… nie miał nic wspólnego z jego kampanią, a jego praca dla kandydata, a potem prezydenta miała trwać zaledwie 49 dni.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…