To wyjątkowo trudny temat, ale nie możemy udawać, że go nie ma, bo sygnalizuje o wiele szersze zjawisko, niż nam się wszystkim w pierwszym odruchu wydaje.
W całej Polsce zdarzają się wypadki, że lekarze odmawiają pracy na oddziałach zakaźnych i w takich szpitalach. Wojewodowie, niekiedy na wniosek dyrektorów szpitali, korzystają zatem z praw danych im przez specustawę i wystawiają nakazy pracy we wskazanych lokalizacjach. To często miejsca, gdzie leżą najbardziej bezbronni – domy opieki społecznej, hospicja.
Nie bylibyśmy w Polsce, gdyby obie strony politycznego konfliktu nie zechciały wykorzystać tej sytuacji w swoich interesach. Z jednej strony zatem sypią się gromy na nieposłusznych lekarzy i zachęty do surowego postępowania z krnąbrnymi lekarzami i pielęgniarkami, z drugiej bierze się w obronę niesłusznie ukaranych, ilustrowane opisami konkretnych sytuacji: samotnych matek, mających pod opieką małe dzieci, chorych na poważne choroby lekarzy. Mają rację: wojewoda, do czego zresztą się przyznał, swoje decyzje podejmował często na oślep, nie mając rozeznania w sytuacji. To dowód na to, jaki chaos panuje w działaniach państwa, którego wojewoda jest reprezentantem.
Ciekawe jest jednak poczytać komentarze zwykłych ludzi. W znakomitej większości oceniają krytycznie postępowanie lekarzy. Nie ma sensu wczytywać się w treści postów, to bez znaczenia. Istotne jest tylko to, że za nimi stoi strach, który rodzi agresję. Bo zdarza się, że lekarzy, ratowników nie chcą wpuszczać do kolejki w sklepie, sąsiedzi chcą, żeby lekarka wyniosła się się ze swojego mieszkania.
Inni jednak nie chcą być sami ze swoim strachem, z chorobą, niemocą i możliwą śmiercią. Uważają, że lekarz powinien w takiej chwili być obok nich. Bo dekalog, wartości, bo przysięga Hipokratesa. Nawet nie zdają sobie sprawy, że to już nieprawda, a ich oczekiwania tkwią korzeniami w dalekiej przeszłości, kiedy wszystko było inne.
Od 30 lat trwają prace neoliberałów, by zetrzeć z powierzchni ziemi poprzednie wyobrażenia na przykład o lekarzach i ich wyjątkowej roli w społeczeństwie. Zresztą nie tylko ich: nauczycieli, adwokatów, pisarzy. Wszystko ma podlegać wymogom rynku. Prace te uwieńczone zostały sukcesem. Udało się: śmierć wartości i narodziny kontraktu.
Nie miejcie więc żalu do lekarzy, strażaków, polityków, kiedy w sytuacjach skrajnych nie myślą o ideach, a zadają proste pytanie: za ile?
Nie podoba się? To zdemolujmy ten świat i budujmy nowy.