Nie ustają protesty przeciwko barbarzyńskim propozycjom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Wczoraj na wezwanie Partii Razem w kilku miastach kobiety upominały się o podstawowe prawo decydowania o własnym ciele. Demonstranci i demonstrantki potępili posłanki i posłów, dla których to prawo najwyraźniej nie ma znaczenia.
Największą liczbę uczestników i uczestniczek zebrały popołudniowe protesty na rynkach w Krakowie i Wrocławiu. W stolicy Dolnego Śląska „Hańba!” i „Nie dla piekła kobiet!” skandowało (według różnych źródeł) od kilkuset do nawet dwóch tysięcy osób. Przy mniejszej frekwencji odbyły się demonstracje w Łodzi, Białymstoku, Katowicach, Sopocie (w sobotę), Olsztynie i Warszawie. W tym ostatnim mieście demonstracja wystartowała spod biura poselskiego Joanny Fabisiak, polityk PO, która mimo „obywatelskości”, jaką w nazwie deklaruje partia, oddała głos przeciwko dalszym pracom nad projektem komitetu Ratujmy Kobiety, poparła natomiast przekazanie do komisji projektu, który wprowadza całkowity zakaz aborcji. Protesty organizowała Partia Razem przy współpracy z Zielonymi i grupą Dziewuchy Dziewuchom. Łącznie na ulice wyszło kilkanaście tysięcy osób.
Listę hańby, czyli nazwiska wszystkich posłanek i posłów, którzy głosowali przeciw złagodzeniu prawa antyaborcyjnego, lub za projektem jego zaostrzenia, odczytano we wszystkich miastach na początku protestu. Ubrani w czarne stroje obrońcy praw kobiet manifestowali także w Manchesterze, Nowym Jorku i Barcelonie. Nieśli transparenty z napisami „”Kobiety też chcą żyć”, „Martwe nie będziemy rodzić”, „Za kratami nie będziemy matkami”, „Kobieta to nie inkubator”, „Moje ciało! Moja Decyzja”, „Kobiety Wyklęte”. W tygodniu Razem organizuje jeszcze m.in. protest w Koszalinie. Na 1 października, godz. 13, wzywa natomiast pod Sejm Inicjatywa Polska. Na Facebooku pojawiła się także inicjatywa jednodniowego strajku kobiet w poniedziałek 3 października.
Głosy krytyki pod adresem autorów i zwolenników projektu, który zamienia kobiety w maszynki do rodzenia, płyną nie tylko od organizacji lewicowych i feministycznych, ale także z dość niespodziewanej strony. Przeciwko całkowitemu zakazowi przerywania ciąży wypowiedziała się na łamach „WSieci” Marta Kaczyńska, pisząc rzeczy proste, prawdziwe, a najwyraźniej kompletnie niepojęte lub nieistotne dla polityków partii, z którą był związany jej ojciec Lech Kaczyński. – Wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży to rozwiązanie iluzoryczne, skazujące wiele kobiet na aborcyjne podziemie, a także nierzadko sprowadzające bezpośrednie niebezpieczeństwo dla ich zdrowia i życia, co w przypadku matek mających już dzieci należy uznać za rozwiązanie zwyczajnie okrutne wobec rodzin – pisze prawicowa publicystka.