Po inicjacyjnym festiwalu obietnic na rozlicznych wyborczych konwencjach kampania wre. PiS udowadnia, że jest PiS-em, a opozycja – jak zwykle – swoją kompletną dezorientację. Doprawdy, jest w tym jakiś palec boży, który pomaga rządzącym. Tylko ich katolicki stwórca, którego wyznają, mógł zesłać im takich gamoni jako przeciwników. I nie trzeba ich nawet jakoś specjalnie rozgrywać. Prezes Państwa, przy takim postępowaniu „obozu demokratycznego”, może sobie spokojnie odpoczywać po płomiennych przemówieniach w różnych miastach i miasteczkach i napawać się wizją zbliżającego się triumfu.
Nie zamierzam wyliczać wszystkich zdumiewających posunięć KO i Lewicy w trakcie tej szczęśliwie krótkiej kampanii, ale nie mogę sobie darować zalewającej media i sieci społecznościowe awantury o Klaudię Jachirę. Niczego o niej nie widziałem i nadal nie wiem. Ze stron prowadzonych przez nią albo przez jej sztab, nie wynika nic w sensie programowym. Wiadomo, że lubi rośliny i tak się dietetyzuje. Ponoć jest też blogerką. Nagle jedną żartobliwą fotografią spowodowała klangor, który musieli usłyszeć nawet w innych galaktykach.
W trakcie strajku klimatycznego, razem z koleżankami zrobiła sobie zdjęcie z powszechnie znaną żartobliwą parodią nacjonalistycznego zawołania „Bóg, honor, ojczyzna” – „bób, hummus, włoszczyzna”. Fotografię tę, jak to młodzież ma w zwyczaju, Klaudia Jachira umieściła w sieciach społecznościowych, by gromadzić pod nią lajki i się potem podniecać ich liczbą. I wszystko szłoby gładko i po cichu, gdyby politycy PO byli politykami formatu choćby mikroskopijnego. Ale „demokratyczna opozycja” widać nie może sobie pozwolić nawet na krztę samodzielności i musi zawsze stawać na baczność i kompulsywnie salutować, gdy tylko ktoś przywołuje ją do pionu wymachując patriotyzmem.
Oburzenie zachowaniem Jachiry wyraziła więc jakaś grupa kombatantów twierdząc, że Jachira ich obraziła. Natychmiast zadęły wszystkie jerychońskie trąby alarmowe, a prominenci PO zaczęli ostentacyjne kajania niczym niewolnik z lufą przy skroni. Jedni przepraszają, inni chcą usuwać z list wyborczych, brakowało tylko ulicznych modlitw. Jest mi oczywiście wszystko jedno, kto startuje z list Koalicji Obywatelskiej, gdyż stronnictwo to jest dla mnie zestawem zer. Ile by ich nie było i czego by nie zrobiły ich suma, tudzież jakiekolwiek inne działanie z ich udziałem, dać może tylko jeden wynik.
Niemniej, muszę przyznać, że zdumiewa mnie ten obłęd, w który opozycyjna prawica dała się wkręcić grupce jakichś weteranów. W jaki sposób dokładnie Jachira obraziła ich pamięć i uczucia? W jak niedowartościowanym i zakompleksionym społeczeństwie przyszło nam funkcjonować? Przecież jeśli kogoś obrażają nazwy roślin i roślinnych potraw na tle pomnika (jakiegokolwiek!), to znaczy, że ta osoba potrzebuje jakiegoś wsparcia. A nie politycznej walidacji takich bzików! Tymczasem PO nie dość, że nie wygasza tematu, to jeszcze podkręca klimat próbując wywalić Jachirę ze swoich list na ostatniej prostej kampanii.
W jaki sposób fotografia wesołych młodych kobiet z hasłem „bób, hummus, włoszczyzna” na jakiejś szmacie może być profanacją pamięci o kimkolwiek i czymkolwiek? Zrozumiałbym jeszcze, gdyby te dziewczęta jakoś uszkodziły pomnik, czy wykonywały na jego tle jakieś nieobyczajności, ale na litość ludzką, o co chodzi? Trwają jakieś dzikie awantury o LGBT, bo ktoś czyimś zdaniem „publicznie demonstruje swoją orientację seksualną”. To głupie, ale chwytliwe chociaż. Czy ten jeden front nie wystarczy, by zaspokoić mroczne cenzorskie popędy zakodowane w naszej kulturze? Czy już nie można publicznie demonstrować swoich zapatrywań dietetycznych bez ryzyka, że będą człowieka grillowali? A co w ogóle można o sobie powiedzieć poza tym, że jest się wielkim patriotą i że Polska to piękny kraj, a Polacy to szlachetny i waleczny naród? W tym wege-żarciku nie ma nawet niczego politycznego!
Nie można jednak ignorować faktu, że w tej operacji ciągłego odkrajania kolejnych zjawisk, które mają zostać zatopione w szambie społecznego tabu, udział bierze również „demokratyczna opozycja”. Jeśli kiedyś uda jej się zająć miejsce PiS, to gangrena prawicowej nawały, która pożera polską przestrzeń publiczną nie ustąpi. Nie zdziwcie się.
Tymczasem ja uprzejmie dziękuję pani Jachirze za wywołanie wybornego bólu wiadomej części demokratycznej anatomii. Tak ją zapamiętam. Może dzięki temu będę mógł ją jedną zapamiętać jako zero z plusem.
A teraz idę pisać Boburodzicę.