Przemysław Czarnek

Są takie momenty, kiedy przekonanie człowieka, na co dzień pochlebiającego sobie, że potrafi zawsze znaleźć racjonalne wyjaśnienia otaczającej go rzeczywistości, pęka jak bańka mydlana. To właśnie zdarzyło mi się dzisiaj podczas wysłuchiwania wywiadu Przemysława Czarnka, nowego ministra (jeszcze nie zaprzysiężonego) edukacji i nauki dla Telewizji Trwam. Warto przypomnieć, że to medium reprezentujące skrajnie agresywne skrzydło polskiego Kościoła katolickiego i trzeba powiedzieć, że pan Czarnek dobrze wybrał miejsce do prezentowania swych poglądów.

I nie one odebrały mi wspomnianą zdolność chłodnej oceny rzeczywistości. W końcu nie od dziś wiadomo, że Przemysław Czarnek, człowiek mający nawet, jak się zdaje, nawet jakieś tytuły naukowe, wygłasza rzeczy, wywołujące niekłamany zachwyt homofobów, mizoginów, przekonanych, że wykształcenie i praca to nadmiar dobroci dla kobiet, a rodzić po prostu musi. Odmawiający ludziom o innej niż heteroseksualna orientacji człowieczeństwa, co jak wiadomo, jest pierwszym krokiem do fizycznej agresji przeciwko tym ludziom. Podczas wspomnianego wywiadu umocnił swój portret człowieka, który do podanych wyżej cech dodał jeszcze brak wiedzy dotyczący marksizmu, nazizmu i rozumienia podstawowych pojęć, takich jak ideologia. Istotnie, trudno użyć innego określenia pakietu jego poglądów jak „obsesyjne”, co uczynił portal oko.press.

Oczywiście, człowiek z takimi poglądami na stanowisku ministra edukacji i nauki to dramat dla Polski. Będzie ona musiała znosić obywateli, którzy wejdą w dorosłość z bagażem przekonań, które będzie starał się im zaszczepić Przemysław Czarnek. A to, że będzie, nie ma wątpliwości – zapowiedział to w tym właśnie wywiadzie. To również kompromitacja naszego kraju za granicą, bo wystarczy odrobinę popuścić wodze wyobraźni, by widzieć obraz, gdy na międzynarodowej konferencji Czarnek głosi te swoje kocopoły a ludzie nauki, którymi w krajach cywilizowanych zazwyczaj są ministrowie tak odpowiedzialnych resortów, gremialnie wychodzą. Ale powiedzmy sobie szczerze – to nie pierwsza i na pewno nie ostatnia międzynarodowa kompromitacja naszego kraju, więc nie będzie robiła pożądanego wrażenia. Do tego czasu na pewno się przyzwyczaimy.

To jednak, co mi odebrało oddech, to zderzenie nienachalnie mądrych poglądów Czarnka z informacją, która dzisiaj do nas dotarła: próbowano zabić aktywistę ruchu przeciw homofobii, wpychając go pod pędzący tramwaj. Tylko dzięki refleksowi motorniczego człowiek ten żyje. Oczywiście, okoliczności zdarzenia powinny zostać jak najszybciej wyjaśnione, ale poszkodowany twierdzi, że padł ofiarą zamachu na jego życie.

Próba zamordowania człowieka ze względu na jego nieheteronormatywną tożsamość to nie pierwszy i na pewno nie ostatni rezultat propagowania poglądów, których jednym z najbardziej znanych wyrazicieli był, jest i w najbliższej przyszłości będzie Przemysław Czarnek, uzbrojony w funkcję ministra za zgodą i z poręki Jarosława Kaczyńskiego.

Oświadczam otóż, że to, co studenci Uniwersytetu Warszawskiego krzyczeli pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy, po stokroć bardziej należy się Przemysławowi Czarnkowi. Tak, obrzydliwe poglądy, które Czarnek głosi i zamierza forsować w szkołach i na uczelniach, pozycjonują jego i jego politycznego promotora jako ludzi, na których rękach będzie krew każdej z ofiar przemocy wobec środowiska LGBT. I nigdy ich nie odmyją.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…