Nic nie powinno w Polsce dziwić, co dotyczy działania wymiaru sprawiedliwości. Jednak rzadko się zdarza, by prokuratura kręciła się w swoich decyzjach jak chorągiewka na wietrze.
Rzecz idzie o zaskakującej decyzji częstochowskiej prokuratury, która jeszcze całkiem niedawno nie dopatrzyła się znamion przestępstwa w obrazie Matki Boskiej z tęczową aureolą nad głową. Sprawę, wszczętą z doniesienia nadgorliwych wyznawców katolicyzmu, umorzyła 24 października. Chodziło o Marsz Równości, który przeszedł przez Częstochowę 16 czerwca 2019 ro. Dodajmy, że przeszedł w otoczeniu agresywnych haseł i nienawiści, jaka emanowali przeciwnicy marszu, rozmieszczeni na całej trasie. Jedynie obecność wzmocnionych sił policyjnych zapobiegła poważniejszym aktom agresji bezpośredniej. Uczestnicy nieśli wspomniany obraz Matki Boskiej z tęczową aureolą. Badająca do końca października sprawę częstochowska prokuratura umorzyła sprawę, tłumacząc , że czyn ten nie był wulgarny, jego celem nie było obrażać osób wierzących, zaś tęcza sama w sobie nie jest symbolem znieważającym.
Umorzenie przyjęte zostało z uznaniem przez środowiska ludzi rozumiejących, że nadmierna represyjność państwa w sferze religijnej umiejscawia Polskę w grupie państw wyznaniowych. Dlatego też nagła zmiana zdania przyjęta przez tę sama prokuraturę budzi co najmniej zaniepokojenie.
Tłumaczenie prokuratora, że tamto umorzenie było „przedwczesne” nie wytrzymuje krytyki. Prokurator Piotr Wróblewski w swej wypowiedzi dla portalu onet.pl powiedział również, że należy podjąć jeszcze dodatkowe czynności mające na celu poszukiwanie osób, które mogą być pokrzywdzone w sprawie oraz zasięgnąć opinii biegłego w zakresie symboliki.
Znając polską praktykę, szukanie osób pokrzywdzonych zawsze zakończy się sukcesem, jeśli będzie się odpowiednio długo ich szukać, zaś znalezienie eksperta, który zaprezentuje stanowisko satysfakcjonujące prokuraturę, też nie będzie trudne.
Pytanie: kto nakazał wznowienie postępowania jest w dzisiejszej Polsce pytaniem retorycznym.