Po zaostrzeniu przepisów o gwałtach, Dania zaopatrzyła się w darmową aplikację na smartfony o nazwie iConsent („zgadzam się”), która pozwala użytkownikom zaświadczyć o swojej zgodzie na stosunek płciowy. Pojawiła się już jednak krytyka tego pomysłu.
Aplikacja łączy użytkowników przez ich numery telefonów i umożliwia prośbę lub zgodę na seks, które trzeba wyrazić w 30 sekund. Zgody są ważne 24 godz., ale mogą być anulowane w każdym momencie. Dane są szyfrowane i trzymane na zabezpieczonych serwerach i mogą być udostępnione tylko w razie policyjnego śledztwa. Poza tym, aplikacja dostarcza rad w kwestii zdrowia seksualnego i linki do grup ofiar agresji seksualnych.
Duński parlament przegłosował w zeszłym roku ustawę, która definiuje gwałt jako każdy akt płciowy bez wyraźnej zgody protagonistów. Teoretycznie aplikacja iConsent powinna stanowić odpowiednią podkładkę, ale pojawiła się krytyka, że może ona być nadużywana, gdyż można kogoś zmusić do wystawienia zaświadczenia, tworząc tym samym fałszywą zgodę. Nie wiadomo nawet, czy sądy zechcą akceptować zaświadczenia z aplikacji.
Kopenhaski dziennik Berlingske porównał iConsent do bardzo podobnych aplikacji służących do wysyłania pieniędzy, co „tłumi każdą formę ludzkiego ciepła, rzeczy której potrzebujemy, by być razem i się kochać”. Z kolei Mikkel Flyverbom, profesor kopenhaskiego uniwersytetu i członek duńskiej Rady Etyki powiedział brytyjskiemu Daily Mail, że aplikacja pokazuje „naiwną wiarę w technologię”: „Ludzie nie powinni myśleć, że każdą skomplikowaną ludzką interakcję da się zastąpić przez guziki.”