Sevim Dagdalen, niemiecka deputowana z ramienia Die Linke zażądała w ostrych słowach sprawozdania niemieckiego rządu, jakie są koszty pomocy Ukrainie.
Lewicowa deputowana, przewodnicząca grupy parlamentarnej Die Linke w Komisji Spraw Zagranicznych a także rzeczniczka ds. polityki międzynarodowej i rozbrojenia była stanowcza w słowach. „Federalna minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock musi natychmiast szczegółowo ujawnić Bundestagowi i opinii publicznej, jakie obietnice pomocy złożyła Ukrainie i jaką <wysoką cenę ekonomiczną> powinni zapłacić obywatele Niemiec w przypadku dalszych sankcji wobec Rosji.
Lewicowa deputowana jest zdania, że to nieprawda, że niemiecki rząd wstrzymuje się z pomocą dla Ukrainy, co zarzucają mu krytycy z różnych krajów. Ostatnim był polski eurodeputowany, były minister spraw zagranicznych i obrony narodowej Polski, Radosław Sikorski. Zażądał od Niemiec zdecydowanego poparcia Ukrainy, przede wszystkim w formie wysyłki do tego kraju niemieckiego uzbrojenia. Dagdelen twierdzi, że Niemcy od 2014 roiku czyli od Majdanu, finansują Ukrainę pokaźnymi kwotami. Ogólnie pomoc od tego czasu wyniosła 1,8 mld euro. Jednocześnie Sevim Dagdalen zwróciła uwagę, że ta gigantyczna suma trafia przede wszystkim do kieszeni ukraińskich oligarchów, a zwykli obywatele Ukrainy wciąż klepią biedę, a co dziesiąty nie ma pieniędzy na jedzenie w wystarczającej ilości. Jeżeli rząd Niemiec zdecydowałby się pomóc teraz Ukrainie, to musi jasno powiedzieć swoim obywatelom, ile publicznych funduszy pójdzie de facto na militaryzację Ukrainy.
Jednocześnie przedstawicielka lewicy jest zdania, że amerykańskie deklaracje Joe Bidena, że w przypadku agresji Rosji przeciwko Ukrainie powstrzyma oj niemiecko-rosyjski projekt energetyczny czyli Nord Stream 2 są dowodem całkowitego lekceważenia suwerenności Niemiec jako demokratycznego państwa. A obiecywane przez Amerykanów sankcje mają na celu nic innego, jak tylko stworzenie w Europie rynku dla amerykańskiego gazu wydobywanego metoda szczelinową, zabójczą dla środowiska. Poza jego negatywnym wpływem na środowisko będzie on po prostu dużo droższy, twierdzi Dagelen. Zmusi to zwykłych Niemców do drenażu ich portfeli. A jednocześnie, wskazuje reprezentantka Die Linke, jakimś cudem sankcjami nie będą obłożone amerykańsko-rosyjskie umowy naftowe.