Rząd planuje dać po 20 000 zł każdej matce, która będzie zmuszona urodzić mimo stwierdzenia ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Trybunał Konstytucyjny w środę opublikował uzasadnienie wyroku w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego, i jeszcze tego samego dnia znalazł się on w Dzienniku Ustaw. Kobiety będą musiały rodzić, czy tego chcą, czy nie.
Dziś posłanki Lewicy złożyły zawiadomienie do prokuratury w sprawie popełnienia przestępstwa przez Julię Przyłębską, pełniącą funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o wyrok w sprawie zaostrzenia polskiego prawa aborcyjnego.
Atmosfera wokół wyroku gęstnieje. Po raz kolejny kobiety w Polsce wychodzą na ulice, a PiS miota się i obiecuje pieniądze w zamian za przymus urodzenia śmiertelnie chorego dziecka.
Oprócz 20 000, które rząd planuje dać kobietom na otarcie łez i wyciszenie traumy, przewidują też zasiłki w wysokości 1500 zł dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami oraz rozbudowę hospicjów i przychodni perinatalnych. Rozważana jest też kwestia wliczenia lat opieki nad chorym dzieckiem do emerytury.
– Rząd powinien jak najszybciej przedstawić kompleksowy pakiet pomocy dla matek, na pewno będziemy się o te rozwiązania upominać – mówi poseł Wróblewski, jeden z pomysłodawców zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej w rozmowie z Wyborczą.
Rozwiązania pomocowe, które obiecuje rząd powinny od dawna funkcjonować, ponieważ obecnie rodziny wychowujące dzieci z niepełnosprawnościami są właściwie pozbawione pomocy. Jednak skoro do tej pory nie było dziś obiecywanych rozwiązań, to jak rząd chce zapewnić pomoc dla jeszcze większej liczby potrzebujących? Do tej pory Ani PiSu ani żadnej z rządzących ekip nie interesowały dzieci i dorośli z niepełnosprawnościami. Dziś zakazują kobietom aborcji nie mając nic do zaoferowania. Bo propozycje, o których mówi poseł Wróblewski, to dalekosiężne plany, których realizacja będzie trwała, kosztowała, a być może wcale się nie wydarzy.
Uczestniczki Strajku Kobiet wprost śmieją się z obiecywanych przez rząd pieniędzy na rodzenie ciężko chorych dzieci i nie wierzą w obietnice. Chcą prawa wyboru, a nie pieniędzy.