Kiedy w latach osiemdziesiątych Lech Wałęsa, ówczesna twarz „Solidarności”, poparł represjonowanie protestów górniczych w Wielkiej Brytanii oraz całą aantypracowniczą politykę Margaret Thatcher, rząd schyłkowego PRL wysyłał tam węgiel, pomagając w ten sposób dławić górniczy bunt na Wyspach. To wydarzenie jest jedną z wielu przesłanek świadczących o istnieniu dwóch ośrodków kontrrewolucji w PRL: pierwszy to wysoko postawiona w aparacie władzy biurokracja państwowo-partyjna, drugi – konserwatywna i antykomunistyczna biurokracja związkowa „Solidarności”, która przejmując kierownictwo w masowym ruchu robotniczym poprowadziła go w kierunku nie socjalistycznym, a kapitalistycznym. Zwycięstwo kierunku kontrrewolucyjnego w obozie opozycji mogłoby nie dojść do skutku, gdyby nie antypracownicze działania i represje ze strony państwowo-partyjnej biurokracji. Można powiedzieć, że jedna siła kontrrewolucyjna dawała wiatr w żagle drugiej.

Obydwa obozy spotkały się przy okrągłym stole po to, aby podzielić się władzą polityczną i ekonomiczną oraz uzgodnić ostateczne warunki przejścia do kapitalizmu. Jednak zanim po stronie PZPR mogło dojść do tak jawnego zwrotu ku kapitalizmowi, nastąpiło kilka istotnych wydarzeń, które pogłębiły proces odrywania się partii od klasy robotniczej. Pierwszym i jednym z najważniejszych było wystąpienie robotników w 1956 r. i jego krwawa pacyfikacja przez partię uchodzącą za robotniczą. Był to moment przełomowy. Od tego czasu drogi PZPR i klasy robotniczej zaczęły się rozchodzić.

Rok 1956 rok: „Nie strzelajcie do ludu, chcemy chleba!”

„Gdy proletariat zerwie się do działania, aparat stalinowski znajdzie się zawieszony w powietrzu. Jeśli wciąż będzie stawiał opór, okaże się niezbędne zastosowanie środków – nie takich jednak jak wojna domowa, lecz raczej środków o charakterze policyjnym”.
Lew Trocki, Zdradzona rewolucja

Robotnicze wystąpienie w Poznaniu 1956 r.

Zanim doszło do wystąpienia robotników ZISPO (Zakłady Metalowe im. Józefa Stalina w Poznaniu), które było wyrazem niezadowolenia z pogarszających się warunków pracy i trudnej sytuacji bytowej, w zakładzie miało miejsce kilka masówek, podczas których wybrano delegatów na rokowania w Warszawie (od części delegatów wymagano przysięgi, iż ci nie zdradzą interesów klasy robotniczej). Do najważniejszych postulatów załogi ZISPO należały m.in.: 6-godzinny dzień pracy dla kobiet; przywrócenie cen sprzed ukrytej podwyżki i zlikwidowanie nadużyć; zlikwidowanie nadliczbowych godzin pracy bez naruszenia wynagrodzeń; podwyżka płac, cofnięcie zbyt ostrych norm; wydawanie deputatów węglowych w węglu dobrego gatunku, a w razie wypłaty w gotówce płacenie według aktualnej ceny węgla. Wszystkie postulaty robotników miały charakter ekonomiczny, lecz pozbawiona własnych organizacji i wywłaszczona politycznie klasa robotnicza swoje interesy musiała wyrażać za pomocą masowych strajków. Dla robotników nie było innej drogi.

„Agentom wroga udało się sprowokować zamieszki uliczne” – tak brzmiał komunikat PAP w momencie trwania strajku robotników z poznańskich zakładów pracy, 30 czerwca gen. Popławski pisał w sprawozdaniu: „Przebieg wypadków w Poznaniu wskazywał na zorganizowaną robotę wroga. Akcją kierował sztab podziemny”. Notatka dla Biura Politycznego Komitetu Centralnego informowała, że „nigdzie nie zdołaliśmy natrafić na ślad organizacyjnego przygotowania strajku i manifestacji robotniczej, którą oceniamy jako żywiołową. Wbrew pogłoskom — transparenty w manifestacji były nieliczne i zrobione naprędce; rzekome ulotki, które nam pokazywano, były po prostu kartkami papieru z ołówkowym zapisem (…) poznańskie władze bezpieczeństwa (m. in. szef urzędu) stwierdzają, że do czwartku wiedząc o nastrojach nie znały żadnych śladów tego rodzaju roboty z zewnątrz”.

Do strajku przyłączyli się także poznańscy aktywiści PZPR. Odsetek aktywistów partii biorących czynny udział w strajku szacuje się na ok. 60 proc., przy czym wielu z nich odgrywało wiodącą rolę.

Stąd w trakcie strajku pojawiały się hasła typu „śmierć zdrajcom klasy robotniczej”, odśpiewywana była także Międzynarodówka.

Musiała być to inicjatywa aktywu robotniczego świadomego interesu klasowego, a tacy robotnicy wówczas należeli do partii. To oni doszli do słusznego wniosku, że partia występuje przeciwko interesom klasy robotniczej, o czym przeczytamy w już wspomnianej notatce: „Najlepsi i najaktywniejsi towarzysze («Pomet») byli zgnębieni tym, że jak mówili znaleźli się po drugiej stronie niż klasa robotnicza”.

Strajkujących popierały niższe warstwy urzędników państwowych oraz robotnicy i robotnice. Grupy te jednocześnie potępiały wystąpienie zbrojne przeciwko protestującym oraz sprzeciwiały się aktom dewastacji mienia społecznego przez element chuligański, uważając je nie za mienie rządu, lecz wspólne mienie wszystkich. Akty chuligaństwa i wandalizmu zostały skrzętnie wykorzystane przez stalinowską propagandę do piętnowania robotniczego wystąpienia. Przeciwko strajkującym opowiedziało się miejscowe mieszczaństwo i inteligencja.

Począwszy od wydarzeń poznańskich każdy strajk klasy robotniczej będzie uważany przez KC PZPR za wystąpienia kontrrewolucyjne. To będzie prowadzić do ultrarepresyjnego i niekiedy krwawego rozprawiania się z wystąpieniami robotników. Był to także moment, w którym biurokracja świadoma swoich antagonistycznych interesów z klasą robotniczą ostatecznie ukonstytuowała się jako kasta stojąca ponad robotnikami: „Nowa warstwa rządząca miała już własne idee, własne zbiorowe uczucia i, co jeszcze ważniejsze, własne interesy” – pisał Lew Trocki w Zdradzonej rewolucji. Wydarzenia te zapoczątkowały proces stopniowego odchodzenia od budowy ustroju socjalistycznego w Polsce na rzecz reform zmierzających do restauracji kapitalizmu. Jak pokazuje dalsza historia Polski Ludowej, ruch robotniczy pozbawiony socjalistycznego przywództwa nie był w stanie wyrwać władzy z rąk biurokratów. Zdradzony przez „partię robotniczą” i przez kierownictwo „Solidarności”, poniósł druzgocącą porażkę, która przyczyniła się do załamania się ruchu socjalistycznego w Polsce i jego politycznej marginalizacji.

Dyktatura proletariatu a dyktatura nad proletariatem

Na ostatnim zjeździe PZPR (27-30 stycznia 1990) Mieczysław Rakowski (I sekretarz KC PZPR) doszedł do wniosku, że przyczyna degeneracji PZPR leżała w marksistowsko-leninowskiej koncepcji dyktatury proletariatu. Tymi słowami dowiódł, że raczej nie miał pojęcia o tej koncepcji, realizowanej najpierw w czasie Komuny Paryskiej, a potem w Rosji od chwili zwycięstwa rewolucji październikowej, aż do momentu zwycięstwa kontrofensywy stalinowskiej, która zamieniła rządy robotników w rządy nad robotnikami. PZPR od początku realizował właśnie tę stalinowską koncepcję. To ona była pierwotnym źródłem wszystkich niepowodzeń i degeneracji PZPR oraz samego upadku PRL.

Administratorzy (urzędnicy, technicy, kadra kierownicza) odpowiadają przed klasą robotniczą, są obieralni i w każdej chwili odwoływalni, a ich płaca nie może przekraczać przeciętnego zarobku robotnika. Tak w dyktaturze proletariatu wyglądają wzajemne relacje pomiędzy zarządcami a robotnikami. Jeśli jest na odwrót i to robotnicy odpowiadają przed administratorami, którzy są odgórnie mianowani i nieodwoływalni, a ich zarobki nie podlegają żadnym ograniczeniom czy kontroli robotniczej i znacznie przewyższają pensję przeciętnego robotnika, to mamy do czynienia nie z dyktaturą proletariatu, a z dyktaturą nad proletariatem. Tak w dużym w skrócie wygląda podstawowa różnica pomiędzy marksistowskim założeniem dyktatury proletariatu, której pierwowzorem była Komuna Paryska, a jej stalinowskim zaprzeczeniem znanym z ZSRR i krajów dawnego Bloku Wschodniego.

Wiec w fabryce, 1917

„Kontrolę robotniczą sprawują wszyscy robotnicy i urzędnicy przedsiębiorstwa bądź bezpośrednio, jeśli przedsiębiorstwo jest tak małe (..), bądź też za pośrednictwem wybieralnych przez siebie przedstawicieli” – tak brzmiał projekt ustawy o kontroli robotniczej uchwalony tuż po rewolucji październikowej. W stalinowskim ZSRR i Bloku Wschodnim kontrola robotnicza nie istniała, co najwyżej w dosyć szczątkowych formach. Wszyscy dyrektorzy i kierownicy w przedsiębiorstwach państwowych byli odgórnie mianowani przez biurokratów. „W połowie 1945 roku minister gospodarki Hilary Minc zadeklarował konieczność (…) oddania pełni władzy w przedsiębiorstwach w ręce jednoosobowego kierownictwa – dyrektora z nominacji nomenklaturowej”.

„Wszelka instytucja obieralna lub zgromadzenie przedstawicielskie może być uważane za prawdziwie demokratyczne i rzeczywiście reprezentujące wolę ludu tylko pod warunkiem uznania i stosowania prawa odwoływania przez wyborców osób przez siebie wybranych (…) wszelkie wyrzekanie się (…) wprowadzania w życie prawa odwoływania (…) byłoby zdradą demokratyzmu i całkowitym wyrzeczeniem się podstawowych zadań rozpoczętej w Rosji rewolucji socjalistycznej” – słowa te, wypowiedziane przez Lenina w 1917 roku, napisane zostały tuż po rewolucyjnym czynie rosyjskiej klasy robotniczej. Prawo odwoływania było warunkiem nie tylko rewolucji socjalistycznej w Rosji i podstawowym zadaniem rewolucji socjalistycznej w ogóle.

Ten niezbędny warunek dla urzeczywistnienia budownictwa socjalistycznego został ostatecznie zlikwidowany w ZSRR podczas rządów Stalina.

Przytoczmy raz jeszcze Lenina: „socjalizmu nie utworzy się zarządzeniami z góry. Duchowi jego obcy jest urzędniczo-biurokratyczny automatyzm. Żywy twórczy socjalizm jest dziełem samych mas ludowych”. Budowa socjalizmu zgodnie z marksistowskim założeniem ma być inicjatywą samej klasy robotniczej, o czym Lenin raz po raz przypomina: „im głębszy jest przewrót, tym więcej potrzeba aktywnych pracowników, aby wykonać pracę nad zastąpieniem kapitalizmu aparatem socjalizmu”. Socjalizm w żadnym wypadku nie może być tożsamy z biurokratycznym autorytaryzmem. Socjalizm to oddolna inicjatywa klasy robotniczej wspieranej przez awangardę robotniczą: „łatwo jest wydać dekret o zniesieniu własności prywatnej, lecz wcielić go w życie powinni i mogą jedynie sami robotnicy”; „konkretnego planu organizacji życia ekonomicznego nie ma i być nie może. Nikt nie może go dać. A zrobić to mogą masy oddolnie, w drodze doświadczenia”. Ten nacisk na oddolne budowanie socjalizmu został zabity w stalinowskim ZSRR, a jeśli nie było go w ZSRR, to również nie mogła rozwinąć się w krajach Bloku Wschodniego.

Po śmierci Lenina i pokonaniu Lewicowej Opozycji kierowanej przez Trockiego nastąpiła systematyczna likwidacja zdobyczy rewolucji październikowej. W postanowieniu Najwyżej Rady Ekonomicznej z 1928 roku czytamy: „Komitety robotnicze nie mogą bezpośrednio uczestniczyć w prowadzeniu zakładu albo w jakimkolwiek innym sposobem zastępować administracji zakładowej”. Pozostawiono im rolę czynnika umacniającego jednoosobową dyrekcję zakładu, a dyrektor ma mieć nieorganiczną władzę w zakładzie i wszyscy bezwzględnie muszą się podporządkować jego decyzjom. W ten sposób biurokratyczny autorytaryzm wprowadzony został od dołu do góry. Powstała armia biurokratów wiernych Stalinowi.

„Nasze obecne państwo jest takie, że powszechnie zorganizowany proletariat musi bronić się, my zaś musimy te organizacje robotnicze wykorzystać do obrony robotników przed ich własnym państwem” – tak Lenin przestrzegał przed wyrodzeniem się państwa robotniczego. To „powszechnie zorganizowany proletariat” miał tej degeneracji zapobiec. W czasach, kiedy jeszcze żył Lenin, członkowie partii bolszewickiej byli zobligowani do udziału w strajkach robotniczych. Według stalinowskiej biurokracji „socjalizm” oznaczał zakaz strajków i surowe konsekwencje prawne dla strajkujących robotników. Każdy strajk uważany był za kontrrewolucyjny sabotaż, za co groziła kara śmierci lub kara do 20 lat pozbawienia wolności.

„Kult «kadr» oznacza przede wszystkim kult biurokracji, administracji i elity technicznej” – pisał Trocki w Zdradzonej rewolucji w 1937 roku. „Kult kadr” w istocie rzeczy był wyrazem stalinowskiej dyktatury nad proletariatem.

PZPR obozem kontrrewolucji

W KC jest teraz nowa, młoda klasa przywódcza technokratów-liberałów. To oni są najbardziej zapalonymi zwolennikami kapitalizmu w Polsce. Są sojusznikami, a nie jakąś przeszkodą czy zagrożeniem.
Jacek Kuroń

Gdzie to tylko możliwe, państwo winno się wyzbywać przedsiębiorstw i przekazywać je w ręce prywatne. Trzeba prywatyzować tak szybko, jak to jest możliwe.
Mieczysław Wilczek

Pierwsze zdecydowane zmiany zmierzające w kierunku gospodarki wolnorynkowej nie były dziełem postanowień okrągłego stołu, lecz skutkiem działań władz PRL-u. Istotne znaczenie miał tutaj ponowny wniosek o przyjęcie Polski do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, złożony w 1981 r., a zaakceptowany 12 czerwca 1986 r.; w tym samym roku Polska stała się też członkiem Banku Światowego. Jak wiadomo, MFW i BŚ są instytucjami międzynarodowego kapitału finansowego. Jednak zanim Polska mogła stać się członkiem MFW, KC PZPR musiało uwiarygodnić się w oczach międzynarodowego kapitału, wprowadzając szereg antyspołecznych i prokapitalistycznych reform.

Gmach KC KPZR, 1986 r.

Skutkiem tych zmian był wzrost cen żywności, zmniejszenie państwowych dotacji na żywność oraz rosnący w siłę sektor prywatny: „W latach 1981–1984 liczba warsztatów rzemieślniczych zwiększyła się o ok. 88 tys., a liczba pracujących w rzemiośle o ok. 170 tys. (…) Liczba krajowych jednostek produkcyjnych, handlowych, transportowych, usługowych zwiększyła się z 357 tys. w 1981 r. do 572 tys. w 1988 r., a liczba pracujących w nich z 551 do 1 288 tys.” – pisze Jacek Tittenbrun.

O całkowitym zejściu z drugi budowy socjalizmu przez biurokrację partyjną świadczył też wzrost zatrudnionych w prywatnym przemyśle i budownictwie. W latach 1980–1988 zatrudnienie w przemyśle i budownictwie państwowym zmniejszyło się o 13 proc., podczas gdy zatrudnienie w przemyśle prywatnym wzrosło o 112 proc., a w prywatnym budownictwie aż o 171 proc. W 1987 roku Polska stała się członkiem Międzynarodowej Korporacji Finansowej. To jedna z największych organizacji zajmująca się udzielaniem pomocy finansowej sektorowi prywatnemu, udostępnieniem mu pomocy technicznej, pełniąca także funkcje doradcze. W Polsce już po upadku PRL-u jej działalność sprowadzała się przede wszystkim do udzielania kredytów średnim i małym przedsiębiorstwom oraz do zakupu udziałów w prywatyzowanych przedsiębiorstwach państwowych.

U schyłku lat 80 XX wieku wprowadzono szereg prorynkowych ustaw. W 1987 r. uchwalono ustawę o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym, która chroniła rynek i konkurencję na rynku. Ustawa powołała do życia „organ antymonopolowy”, którego celem było wyznaczenie kierunków demonopolizacji gospodarki oraz doskonalenie regulacji prawnych ograniczających praktyki monopolistyczne. „Organ antymonopolowy” nabył także prawo do likwidacji przedsiębiorstw państwowych. W 1988 r. sejm PRL uchwalił ustawę wspólnego autorstwa ministra przemysłu Wilczka i premiera Rakowskiego „O działalności gospodarczej”. Ustawa otwierała drogę dla swobodnego rozwijania prywatnej działalności gospodarczej. W tym samym roku ograniczono listę przedsiębiorstw o podstawowym znaczeniu dla gospodarki, wprowadzono kolejne podwyżki cen, które były wynikiem rezygnacji z państwowych dotacji do cen żywności i artykułów podstawowych. Utworzono charakterystyczny dla krajów kapitalistycznych dwupoziomowy system bankowy, gdzie nadrzędną rolę pełnił bank centralny, a podrzędną banki komercyjne (na postawie dokumentu „Przebudowa organizacji i funkcji banku centralnego i utworzenie sieci banków kredytowych”, uchwalonego 11 kwietnia 1988 r. przez Radę Ministrów opracowano ustawy „Prawo Bankowe” oraz „O Narodowym Banku Polskim” uchwalone 31 stycznia 1989 r..). Powstały pierwsze zręby rynku kapitałowego (ustawa o obligacjach z 27 września 1988 r.). W 1988 r. zlikwidowano Komisję Planowania, zastępując ją Centralnym Urzędem Planowania, który stanowił jedynie organ konsultacyjny. Umożliwiono prowadzanie działalności gospodarczej dla zagranicznych podmiotów gospodarczych posiadających do 100% kapitału zagranicznego; wręcz zachęcano kapitał zagraniczny do podejmowania działalności gospodarczej w Polsce, proponując zwolnienia z podatku dochodowego na okres trzech lat z możliwością do przedłużenia o kolejne trzy (ustawa „O działalności gospodarczej z udziałem podmiotów zagranicznych”18 z 23 grudnia 1988 rok). Dokument o zmianie ustawy o gospodarowaniu gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości z 13 lipca 1988 rok umożliwił prywatyzację gruntów państwowych wraz z obiektami oraz prywatyzację lokali mieszkalnych będących w zasobie państwa. Ustawa „o prawie bankowym” z początku 1989 roku pozwalała na tworzenie banków przez osoby zagraniczne albo z udziałem kapitału zagranicznego. „Ustawa o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej” z lutego 1989 r. zakładała przyspieszenie procesów demonopolizacji gospodarki i rozwoju konkurencyjności, umożliwiła przejmowanie majątku państwowego przez osoby prywatne i spółki prywatno-państwowe. W roku 1989 wprowadzono także zakaz podwyższania wynagrodzeń za pracę przede wszystkim poprzez zmianę stawek dodatków funkcyjnych, dodatków za staż pracy, dodatków za pracę w warunkach szkodliwych i uciążliwych dla zdrowia, dodatków za pracę w godzinach nadliczbowych i za pracę w dni wolne od pracy.

Trafnie więc „Financial Times” pisał, iż

„ostatnim ogromnym zadaniem, jakie postawiła sobie Polska Zjednoczona Partia Robotnicza… jest zapewnienie kapitalizmowi w Polsce warunków bezpiecznego rozwoju”.

Biurokracja zamiast stopniowo oddawać władzę robotnikom i radom robotniczym, co byłoby krokiem w kierunku socjalizmu, liberalizowała prawo i przygotowywała grunt pod kapitalizm, pozbawiona jakiejkolwiek kontroli ze strony robotników z zarządców środkami produkcji, które już wcześniej traktowała jako własne, stała się ich formalnym właścicielem, ale nie jako kolektywna kasta zarządcza, lecz jako indywidualni prywatni właściciele. Wreszcie doszło do tego, przed czym przestrzegał Trocki, biurokracja przeszła na stronę kapitalizmu i z warstwy stojącej ponad klasą robotniczą, już w kapitalizmie stała się częścią odradzającej się burżuazji. Po upadku PRL dawne kadry państwowo-partyjne z zawziętością wzięły się za budowę kapitalistycznej III RP, świetnie odnajdując się w ekonomicznych i politycznych warunkach kapitalizmu, stały się częścią burżuazyjnej sceny politycznej i podstawą aparatu administracyjnego III RP.

29 stycznia 1990 r. odbył się ostatni zjazd PZPR, na którym 1228 z 1297 delegatów opowiedziało się za zakończeniem działalności partii. Rakowski, ostatni sekretarz KC PZPR, w jednym ze swoich przemówień słusznie zauważył, że

PZPR nie sprostała wezwaniu epoki i stała się „partią rozdzielającą etaty i beneficja”.

Wskazał jednak na zupełnie błędne przyczyny takiego stanu rzeczy.
Staliniści do końca istnienia PRL (i za pewne, aż do dziś) nie potrafili uświadomić sobie tego, że to oni byli przeszkodą na drodze do budowy socjalistycznej Polski i że to oni byli odpowiedzią na niepowodzenie projektu Polski Ludowej.

Czym był PRL?

„Nazwanie radzieckiego reżymu przejściowym bądź pośrednim oznacza odrzucenie tak określonych kategorii społecznych, jak kapitalizm (w tym również «kapitalizm państwowy») i socjalizm. Ale samo to stwierdzenie jest zupełnie niezadowalające; może ono nawet wywołać mylne wyobrażenie, jakoby od obecnego reżymu radzieckiego możliwe było tylko przejście do socjalizmu. W rzeczywistości w pełni możliwy jest odwrót ku kapitalizmowi”. 

Lew Trocki, Zdradzona rewolucja

System ekonomiczny PRL-u wzorowany był na mocno zdegenerowanym systemie stalinowskim. Posiadał on jego wszystkie najgorsze wady: pochodzący z zewnątrz, bez mocnego umocowania, był jeszcze bardziej zbiurokratyzowany, z jeszcze bardziej zdemoralizowaną kadrą partyjną i jeszcze bardziej odległy od socjalizmu niż pierwowzór. W efekcie był systemem niestabilnym, ciągle targanym przez kryzysy społeczne i ekonomiczne.

Dlatego też „realny socjalizm” trudno uznać za socjalizm, ale nie ma też podstaw ku temu, aby stwierdzić, że był to system państwowo-kapitalistyczny, chociaż pewne aspekty państwowego kapitalizmu można w PRL-u dostrzec (np. istnienie stosunku pracy najemnej, państwowa własność przedsiębiorstw bez demokracji robotniczej) . System gospodarczy PRL-u to system wielu sprzeczności, w którym elementy socjalistyczne (takie jak brak bezrobocia i bezdomności, dobrze rozwinięte zabezpieczenia socjalne, bezpłatna opieka zdrowotna i szkolnictwo) przeplatały się z elementami antysocjalistycznymi (m.in. polityka wzmacniania sektora prywatnego, stosowanie represji przeciwko strajkującym robotnikom). To, w co przekształciła się ta forma pośrednia, zależało od tego, jakie czynniki ją zdominują.

Tak jak nie ma odwrotu z w pełni rozwiniętego kapitalizmu do feudalizmu, tak i nie będzie powrotu z pełnego socjalizmu do kapitalizmu. Dziś jest nie do pomyślenia to, że nagle odrodzi się władza feudałów, pojawi się król wraz z dworem, a gospodarka powróci do produkcji rolniczej opartej na pańszczyźnie, zaś w sferze produkcji nierolniczej do rzemiosła. Ze względu na wyższy poziom rozwoju sił wytwórczych, w pełni rozwiniętą gospodarkę kapitalistyczną w skali świata i w pełni wykształcone społeczeństwo kapitalistyczne taki nawrót dziś jest już niemożliwy. Podobnie będzie w momencie, gdy zostanie osiągnięta wyższa formacja społeczna w postaci socjalistycznej. W PRL nigdy nie zbudowano socjalizmu, dlatego też ciągle istniała możliwość powrotu do kapitalizmu i taka możliwość na przełomie lat 80. i 90. XX wieku stała się faktem.

Gospodarki krajów „realnego socjalizmu” w ostateczności zdominowane zostały przez czynniki prokapitalistyczne, płynące z zewnątrz z obozu państw kapitalistycznych, i z wewnątrz, pochodzące od partyjno-państwowej biurokracji stojącej ponad robotnikami. Ta za pomocą systematycznych zwrotów w kierunku kapitalizmu, w postaci konkretnych aktów prawnych i konkretnej polityki gospodarczej, przejawiającej się m.in. wzmacnianiem pozycji sektora prywatnego kosztem sektora społecznego, doprowadziła do przekształceń pozwalających na ostateczne zwycięstwo kontrrewolucji i powrót kapitalizmu.

Jak wskazuje historia, stara forma społeczna nie upadała nagle w jednym momencie, a walka nowego ze starym przeważnie odbywała się w toku następujących po sobie rewolucji i kontrrewolucji. Dziś w skali świata wytwarzamy takie ilości produktów żywnościowych, ubrań, butów, przedmiotów codziennego użytku, dzięki którym możemy uporać się ze zjawiskiem głodu i niedożywienia. Budujemy tyle mieszkań lub jesteśmy w stanie wybudować ich na tyle wystarczająco, aby zlikwidować nie tylko bezdomność, ale także głód mieszkaniowy i to w skali świata. Siły wytwórcze ludzkości przerosły możliwości istniejącej formy, świadczy o tym głód, pomimo obfitości produktów żywnościowych, bezdomność pomimo obfitości mieszkań i materiałów budowlanych.

Kapitalizm wyczerpał swoje możliwości i stał się przeszkodą blokującą dalszy rozwój ludzkości, dlatego wszystko wskazuje na to, że jesteśmy w przededniu przejścia do kolejnej wyższej formacji społecznej i pomimo niepowodzeń pierwszych prób budowy socjalizmu, widmo komunizmu krąży już nie tylko nad Europą, ale nad całym światem.

patronite

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach kwartalnika „Bez Dogmatu”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. «Rok 1956 rok: „Nie strzelajcie do ludu, chcemy chleba!”

    „Gdy proletariat zerwie się do działania, aparat stalinowski znajdzie się zawieszony w powietrzu. Jeśli wciąż będzie stawiał opór, okaże się niezbędne zastosowanie środków – nie takich jednak jak wojna domowa, lecz raczej środków o charakterze policyjnym”.
    Lew Trocki, Zdradzona rewolucja»

    przepraszam bardzo, jaki stalinizm w 1956?

  2. Autor za bardzo koncentruje się na prawie do odwoływania delegatów. Faktycznie zostało ono zniesione jeszcze za życia Lenina. W ogóle rady delegatów straciły jakiekolwiek znaczenie jeszcze za życia Lenina. Militaryzacja zakładów pracy, zakaz działania niezależnych związków zawodowych zostały wprowadzony przy czynnym udziale Trockiego.
    Obaj przywódcy, Lenin i Trocki, co innego mówili przed rewolucją a co innego robili po zdobyciu władzy. Doświadczenie uczy, że nie da się wprowadzić demokracji metodami niedemokratycznymi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Kto zapłaci za Ukrainę w Unii?

Dla Ukrainy przyszedł ciężki czas w jej zbrojnym konflikcie z Rosją. Nie chodzi o to (a ra…