„Rosja nie jest naszym przeciwnikiem, a po naszej stronie nie ma woli zaangażowania w kolejną zimną wojnę”. To słowa wiceadmirała Clive’a Johnstone’a, dowódcy marynarki wojennej Paktu Północnoatlantyckiego. Czy można uznać je za zwiastun przełomu?
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, gdyż nie jest to pierwsza tego rodzaju wypowiedź wysokiego rangą wojskowego lub urzędnika NATO. Wcześniej nawet Sekretarz Generalny Paktu przedstawiał podobne twierdzenia. Również i tym razem Jens Stoltenberg, komentując słowa Johnostna podkreślał, iż założenia kierowanej przez niego organizacji są „czysto obronne” – jak czytamy w internetowym wydaniu brytyjskiego „Daily Express” – „a celem jest zapobieganie napięciom, a nie prowokowanie konfliktów pomiędzy Zachodem i Rosją”. Chwilę później dodał jednak, że w ramach owych obronnych założeń podjęto decyzje o rozlokowaniu żołnierzy paktu w państwach bałtyckich i w Polsce. Według Stoltenberga jest to odpowiedź na „agresywane zachowania Rosji wobec Ukrainy” i jednocześnie „wypełnianie zobowiązań Paktu”.
Wicedmirał Johnstone również nie omieszkał zarzucić Rosji „dążenie do eskalacji konfliktu, zamiast opanowania”. Twierdził, że państwa bałtyckie czują się zagrożone, zwłaszcza jeśli chodzi o ich wody terytorialne, ale w tej samej wypowiedzi informował, iż „Rosja może lokować swoje okręty wojenne w dowolnym miejscu i w NATO nie ma woli powstrzymywania Rosji”.
Zaprzecza temu Aleksandr Gruszko, specjalny ambasador Rosji przy NATO. Twierdzi, że zwłaszcza w odniesieniu do krajów bałtyckich Moskwa wielokrotnie proponowała spotkania mające na celu załagodzenie narastających w regionie napięć. Kolejną taką próbą była sugestia przeprowadzenia spotkania ekspertów wojskowych Paktu Północnoatlantyckiego i Rosji właśnie w tej sprawie. Propozycja ta została jednak przez NATO odrzucona.
Póki co pewne jest, iż za słowami ewentualnego wzajemnego zrozumienia idą czyny zgoła nie pokojowe. Po tym jak NATO rozlokowało kilka tysięcy żołnierzy na swoich wschodnioeuropejskich rubieżach odpowiedzią Rosji jest umieszczenie systemów rakietowych Iskander i S-400 w obwodzie Kaliningradzkim.
Nie sposób nie odnotować, iż wojskowi Zachodu, tak zatroskanego o deficyty demokracji w jakże wielu krajach na świecie, wypowiadali powyższe twierdzenia i komentarze podczas specjalnego zgromadzenia parlamentarnego NATO w Istambule przeprowadzoanym 22 listopada. Na okoliczność pobytu w Turcji tę, sztandarową wszak kwestię, subtelnie pominięto w debacie.