Temat podjęła Rzeczpospolita. Największy problem kadrowy mają pracownicy granicznych inspekcji weterynaryjnych.

„Średnia liczba kandydatów na miejsce podczas rekrutacji wynosi 1, a tylko 30 proc. naborów kończy się zatrudnieniem. Bardzo źle jest także w okręgowych urzędach górniczych. Tam, choć średnia liczba kandydatów wynosi 2, tylko 31 proc. naborów kończy się sukcesem” – alarmuje dziennik.

Niezwykle trudna jest też sytuacja w wojewódzkich inspektoratach farmaceutycznych i powiatowych inspektoratach weterynarii. Na poważne, uniemożliwiające normalny rytm pracy niedobry kadr skarżą się także szefowie wojewódzkich inspektoratów nadzoru budowlanego i urzędy sprawujące pieczę nad żeglugą śródlądową.

Rada Służby Publicznej (RSP), działający przy Prezesie Rady Ministrów organ opiniodawczo-doradczy oceniający przebieg postępowań kwalifikacyjnych, konkursowych i egzaminacyjnych w służbie cywilnej i państwowym zasobie kadrowym, także bije na alarm. W naborach do administracji terenowej po prostu nikt nie startuje. Podczas swojego niedawnego posiedzenia Rada podjęła uchwałę, w której domaga się znaczących, „odczuwalnych” podwyżek dla urzędników.

Nic dziwnego. Kandydatów ubiegających się o pracę w całej służbie cywilnej jest niemal pięciokrotnie mniej niż w 2014 r. Pace są zupełnie nieadekwatne do rangi zadań, kompetencji i odpowiedzialności, z którą muszą mierzyć się urzędnicy.

– Musimy zadbać o zarobki w administracji terenowej, ponieważ za chwilę w ogóle może nie być rąk do pracy – powiedział dziennikarzom Rz Tomasz Woźniak, przewodniczący RSP.

– To zarobki powodują ogromną frustrację i odpływ doświadczonych pracowników – wyjaśnia Aneta Łapińska z NSZZ Solidarność Pracowników Administracji w Olsztynie, cytuje ją portal Onet.

Rzeczpospolita poprosiła też o opinię Grzegorza Kubalskiego ze Związku Powiatów Polskich.

– Na przykład braki kadrowe w inspekcji budowlanej pociągają za sobą opóźnienia w oddawaniu budynków do użytkowania. Pierwszą ofiarą niedostatecznej obsady stanowisk jest system kontroli. W rezultacie samowola budowlana jest rzadko wykrywana. A ludzie za nieprawidłowości często winią samorząd, bo to starosta jest zwierzchnikiem powiatowego inspektora nadzoru budowlanego – powiedział dziennikarzom Kubalski.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Warto zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o stanowiska obsługujące petentów i/lub przerzucające papierki, lecz wymagające specjalistycznej wiedzy, a opłacane wg tych samych stawek. Problem zrównania wynagrodzeń dotyczy całej budżetówki i betonują go właśnie same doły. Gdyby np. inspektor nadzoru budowlanego dostał podwyżkę, to panie z okienka zaczęłyby jęczeć, że one powinny zarabiać identycznie… I tak w koło Macieju. To samo występuje również m.in. w wojsku. O ile pensja podporucznika jest atrakcyjna powiedzmy dla zmagającego się z olbrzymim bezrobociem chemika, o tyle u specjalisty od teleinformatyki może wzbudzić politowanie. No ale każdy ma zarabiać tyle samo… Bo tak i koniec.

  2. Hmmm, z mego doświadczenia wynika, że na urzędy idą osoby raczej nie błyszczące intelektem. Oczywiście myślę o dołach, bo ci z wierchowki to przodują. W parciu do koryta.

  3. A może wymogi są skrojone pod odpowiednie osoby pracujące już w urzędach lub też nie ma osób, które spełniałyby takie kwalifikacje bądź jest to praca na 1/2 czy 1/3 etatu za śmiesznie niskie pieniądze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…