Site icon Portal informacyjny STRAJK

Dramaturg bokserem

Premier Beata Szydło uznała, że Rada do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji nie jest obywatelom Polski potrzebna. Decyzja „szefowej” rządu z 27 kwietnia 2016 r. ogłoszona została w Dzienniku Ustaw. W odpowiedzi obywatele, niezrażeni obojętnością na przemoc na naszych ulicach, wzięli sprawy w swoje ręce. Dramaturga Pawła Demirskiego kosztowało to kilka szwów na twarzy, ale dał odpór rasistowskim bandytom.

Po finale Pucharu Polski (Lech Poznań kontra Legia Warszawa), jak zwykle na ulice wylegli pijani kretyni, którzy pragną uchodzić za kibiców piłki nożnej. Obcokrajowcy, ludzie o ciemniejszym odcieniu skóry czy muzułmanie od dawna wiedzą, że w taki dzień lepiej zostać w domu. Wszystkim, który różnią się od ideału urody, jaki wyznają ultrasi-nacjonaliści, może grozić pobicie, oplucie lub wulgarne zwyzywanie. Tym razem na ul. Grójeckiej w Warszawie zaatakowany został student z Pakistanu. Miał szczęście. W jego obronie stanął znany dramaturg Paweł Demirski. Mimo odniesionych obrażeń, laureatowi Paszportu Polityki udało się odeprzeć napastników. Skończyło się na kilku szwach, otarciach i siniakach. Jak pokazują jednak przykłady z Poznania czy Trójmiasta, mogło być jednak dużo groźniej. Tam ofiary „patriotów” skończyły na OIOM. Wystarczyło wyglądać nieco inaczej, żeby nacjonaliści wykonali „wyrok” na Bogu ducha winnym chłopaku.

Rasistowska bandyterka, pragnąca uchodzić za fanów sportu, coraz bezczelniej poczyna sobie na ulicach naszych miast. Gdyby nie reakcja znanego dramaturga, mielibyśmy kolejny powód do wstydu. Pragnący uczyć się w Polsce chłopak skończyłby w szpitalu. Mit o polskiej gościnności już dawno trzeba między bajki włożyć. Polacy to coraz częściej agresywne, ksenofobiczne i wrogie wszelkiej odmienności Polaczki. Oby jednak więcej takich ludzi, jak Paweł Demirski. Nie możemy dać się sterroryzować. Trzeba twardo stanąć naprzeciw bandytom. Szczególnie, kiedy polski rząd umywa ręce. Dla Beaty Szydło rasizm i ksenofobia nie są w Polsce najwyraźniej problemem. Nie ma dla niej znaczenia, że w marcu 319 (sic!) organizacji pozarządowych pisało jej o gwałtownie postępującej eskalacji agresji. Od obelg, szkalowania, gróźb karalnych i nawoływań do przemocy napastnicy przechodzą do czynów. Tak jak na Grójeckiej w Warszawie. Może wierna służka prezesa nie reaguje, bo jej akurat nie grozi na polskich ulicach pobicie.

Jeszcze.

Exit mobile version