Site icon Portal informacyjny STRAJK

Dresa nie żal

Fotografia J. Samolińskiej

Justyna Samolińska, foto: Bojan Stanisławski

O Igorze S. wiemy niewiele, na pewno tylko tyle, że miał 25 lat i że ostatni raz całego i zdrowego widziano go na wrocławskim rynku, zanim zatrzymała go policja; wiemy też ze zdjęć z sekcji, że przed śmiercią dostał porządny oklep – miał podbite oczy i krew pod nosem. Od dwóch dni nie żyje. Podobno był poszukiwany, podobno znaleziono przy nim nielegalny proszek. Podobno był pod wpływem dopalaczy, podobno był agresywny, nie chciał dać się wylegitymować. Awanturował się, trzeba go było uspokoić, podobno paralizatorem. Podobno „zasłabł w czasie rozmowy” na komisariacie. Podobno znicze, która jego rodzina ustawiła pod budynkiem, gdzie zmarł, zanieczyszczają teren.

Nie wiemy, co się stało na komisariacie, chociaż oczywiście nikt nie jest w stanie mnie zmusić do wiary w to, że zdrowy 25-letni chłopak sam z siebie zmarł na komisariacie po brutalnym zatrzymaniu. Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób wyglądają śledztwa w sprawie policyjnej przemocy, oficjalne uniewinnienie policjantów również nie sprawi, że uwierzę, że nic Igorowi S. nie zrobili. Mam jednak wrażenie, że główna oś debaty nie przebiega wokół tego, czy policjantom zdarzyło się uderzyć zatrzymanego, ale tego, czy mieli prawo to zrobić. Istnieje przekonanie, że w pewnych sytuacjach – np. jeśli mamy do czynienia z dostatecznie czarnym charakterem – przemoc policyjna, której celem nie jest bieżąca ochrona bezpieczeństwa funkcjonariuszy czy osób trzecich, a po prostu wymierzenie kary, jest uzasadniona i słuszna, zaś protestowanie przeciwko tej przemocy jest albo dresiarsko-kibolskie, albo naiwno-lewackie, w każdym razie kompromitujące.

To dlatego policja podaje informacje o dopalaczach w kieszeni Igora S., chociaż dla sprawy nie ma to przecież żadnego znaczenia. Mamy do czynienia z tzw. wtórną wiktymizacją, przerzucaniem odpowiedzialności na ofiarę, ten sam mechanizm obserwujemy w przypadku gwałtów czy przemocy domowej. Igor S. miał dopalacze w kieszeni, był poszukiwany przez policję, zatem „nie był święty”, „trochę sam jest sobie winien”. Stoi też za tym myśleniem pewne przesłanie pozytywne – nie bójcie się mieszczanie i mieszczanki, wy nie jesteście bandytami, was żadna krzywda nie spotka, przecież nie jesteście jak Igor S., prawda? Policja czuwa nad waszym bezpieczeństwem.

Exit mobile version