Site icon Portal informacyjny STRAJK

Drugi kongres lewicy – polityczny gorący kartofel

Na Stadionie Narodowym zebrało się 40 podmiotów pod egidą Europejskiej Partii Socjalistów. Wielość przybyłych niby robi wrażenie. Tylko dlaczego wciąż wydaje się, że był to kongres SLD?

fot. wikimedia commons

Na kongresie zjawiły się m.in. organizacje takie jak Unia Pracy, PPS, OPZZ, Biało-Czerwoni i Związek Nauczycielstwa Polskiego. Był Ryszard Kalisz i Marek Borowski. Ich celem, jak zaznaczają uczestnicy, jest “powrót do Sejmu”.

– My nie chcemy, żeby kongres tylko się rozpoczął dzisiaj i dzisiaj się skończył. Kongres będzie otwierał pewien proces, proces, który będzie, sądzę, trwał przez najbliższe dni i miesiące, który doprowadzi do powstania wspólnego bloku, który w pierwszej kolejności doprowadzi do wspólnych list w wyborach samorządowych – i to, myślę, jest naszym celem – powiedział przewodniczący PPS Bogusław Gorski, gorący zwolennik stwierdzenia, że “nie ma wroga na lewicy”.

– Mamy nadzieję, że będziemy ze sobą blisko współpracowali, bez stawiania, kto jest pierwszy, kto jest drugi, kto jest trzeci, bo moim marzeniem jako szefa SLD jest to, żeby wszyscy stali koło siebie, wspierali się, żeby wszyscy byli równi w walce z polską prawicą – podsumował Włodzimierz Czarzasty.

Jak sam o sobie żartobliwie pisał, w rolę “Rafała Bochenka lewicy” wcielił się Andrzej Rozenek. Zebranych powitał wirtualnie z ekranu Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Wszyscy zadawali sobie pytanie “czy lewica w Polsce jest jeszcze w stanie coś razem robić?”.

Udziału odmówili Zieloni, a także partia Razem. Również Barbara Nowacka stwierdziła, że miejsce lewicy jest dziś z protestującymi nauczycielami, nie zaś w dusznej sali, gdzie będzie prowadzić niekończące się debaty teoretyczne. Zebranych nie zaszczycił swoją obecnością nawet Janusz Palikot.

Wydaje się, że najbardziej znamienne dla całego eventu są słowa Krzysztofa Gawkowskiego: “Albo się będziemy dalej konsolidować, albo szybko znikniemy”. SLD panicznie boi się, że zniknie z politycznej mapy. Sojusz nie miałby nic przeciwko, by znów zaistnieć pod nowym szyldem i wrócić do politycznej gry – niewykluczone, że wykorzystując do tego pasmo sukcesów młodszych kolegów.

Exit mobile version