Brexit na naszych oczach staje się faktem. Z tej okazji polscy politycy, którzy przy różnych okazjach manifestowali niechęć do Unii Europejskiej, przypomnieli sobie o Polakach mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii.
Z zapewnieniami, że Polska zrobi wszystko, by obronić swoich obywateli na wyspach, wystąpił dziś prezydent Andrzej Duda. Przekonywał również, że Wielka Brytania to sprawdzony sojusznik i partner, toteż Polska będzie nadal chciała utrzymywać z nią „jak najbardziej ścisłe związki” zarówno na polu politycznym, jak i w dziedzinach gospodarczej i wojskowej.
– Należymy do tego samego kręgu kulturowego i nie mam żadnych wątpliwości, że w tym względzie, w tej kwestii zawsze jesteśmy jedną Europą – komentował Duda, ignorując oczywiste różnice w mentalności i kulturze Polaków oraz Brytyjczyków. Zapomniał również dodać, że polska chęć bliskiej współpracy nie wystarczy, by takową naprawdę realizować, tym bardziej teraz, gdy Wielka Brytania wprost się od UE odcięła.
Jeszcze bardziej pobożnymi życzeniami najpewniej okażą się zapewnienia prezydenta w sprawie sytuacji Polaków w Wielkiej Brytanii. – Wierzę w to, że rząd brytyjski widzi wkład, który Polacy wnoszą w rozwój Wysp Brytyjskich, zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym. Będziemy czynili wszystko, aby ich prawa nie zostały uszczuplone – stwierdził Andrzej Duda na konferencji prasowej. Czyżby kompletnie jego uwadze uszły ksenofobiczne, antyimigranckie, w tym niechętne Polakom hasła, jakimi posługiwali się orędownicy Brexitu? Czy nie zauważył, że pod wpływem prawicowej propagandy coraz więcej Brytyjczyków, zamiast „doceniać wkład Polaków”, uważa ich za leniwych biorców zasiłków? Dotyczy to także rządu, na który tak liczy polski prezydent – swojego czasu takimi hasłami starał się podbijać wskaźniki popularności były już premier David Cameron.
Być może już niedługo polski prezydent i rząd będą musieli raczej zastanawiać się nad tym, jak poradzić sobie z falą powrotów Polaków z wysp.