Bezbrzeżny sadyzm polskich mediów wobec ludzi myślących był dla mnie zawsze nieco zdumiewający. Jednak do niedawna byłem pewien, że popełniany jest on w imię ściśle wyznaczonych konsensów postokrągłostołowych. Wydawało mi się, że ta mieszanina prymitywnych manipulacji, nagonkowych łgarstw i ciężkostrawnego agit-propu służy utrzymaniu określonego status quo. Teraz jednak zaczynam mieć wątpliwości.
I tak, „Gazeta Krakowska”, z niejasnych dla mnie powodów zasunęła wywiad z Dudą seniorem i potem opublikowała jego obłędne enuncjacje. Niby śmieszne, ale tak naprawdę straszne. Bo nie dość, że mamy prezydenta ignoranta, pomimo, iż – jak twierdzi – ciągle się uczy; to jeszcze bombarduje się nas bajkami tysiąca i jednego zagubionego umysłu. Jan Duda bowiem, co tu dużo ukrywać, mówi rzeczy przerażające. Straszne jest to jednak dlatego, że te głodne kawałki są doskonałym obrazem tego, jaki trend moralno-polityczny zapanował w przestrzeni publicznej między Bugiem a Odrą.
Wywiad ten jest przykładem całkowitego niezrozumienia rzeczywistości. Jan Duda przedkłada nam wszystkiego po trochu: jest tu kołtuneria, wstecznictwo, ciemnota, prymitywizm, zaściankowość i drobnomieszczaństwo; wszystko pięknie podlane ubóstwem poznawczym.
„Wyemancypowane kobiety wpadły we własną pułapkę. Nie zostawiają miejsca dla mężczyzn. Tymczasem mężczyźni mają wrodzone skłonności do podejmowania trudnych wyzwań, wymagających dużego wysiłku, predyspozycje do zamierzeń o charakterze strategicznym. Natomiast operacyjnie są dużo słabsi od kobiet. (…) Dlatego trzeba mu wyznaczać zadania: ja gotuję, piorę i robię zakupy, ale ty jesteś odpowiedzialny za rodzinę” – objaśnia rzeczywistość Jan Duda. Dodaje również, że kobiety z wyższym wykształceniem stawiają mężczyznom zbyt wysokie wymagania i dlatego aż 1/3 z nich nie może znaleźć sobie partnera. Na tym nie koniec. „Czasami nawet te wymagania są sprzeczne. Mąż musi być wesoły i dobrze zarabiać, i być odpowiedzialny, a jednocześnie przegrywa konkurencję z żoną na polu operacyjnym. To są rzeczy, których panowie się boją” – wykłada Duda senior.
Polemika z poglądem typu „Ziemia jest płaska”, jest nieco poniżej standardów przytomnego obywatela, ale od jednej uwagi nie mogę się powstrzymać czytając te wynurzenia. Nie dlatego, że są one przeraźliwie niemądre (chociaż oczywiście są), lecz dlatego, że do szału doprowadza mnie ta polska maniera odwracania kota ogonem, oskarżania ofiary o sprawstwo własnego czynu i zarzucania innym tego co się samemu robi. Po prostu, uważam, że w takich chwilach nie należy milczeć legitymizując tę socjalno-kulturową pomyłkę.
Panie Duda, coś panu powiem. Sprzeczna wymagania to stawia się kobietom. To kobiety mają być czyste, skromne, wstydliwe i niedostępne, a jednocześnie seksowne, powabne i przebojowe. To one mają gotować, prać, prasować, ale nie mogą być zmęczone, bo muszą też czekać, z uśmiechem na twarzy i utęsknieniem w duszy, powrotu męża z pracy, by mu usłużyć na wszelkie sposoby i jeszcze być z tego zadowoloną. Ludzkość, nie mówiąc już o naukach społecznych, odrobiła te lekcje jakoś na etapie przyznawania powszechnych praw wyborczych kobietom. Nie chcę przez to powiedzieć, że problemy te zostały rozwiązane, ale zostały zrozumiane; ba podjęta nawet została walka w tym zakresie, która do dziś nie ustała. To po pierwsze.
Po drugie – panie Duda, czy pan naprawdę uważa, że istnieje jakaś filozoficzna, albo praktyczna sprzeczność pomiędzy byciem wesołym i zarabianiem dużej ilości pieniędzy? Albo pomiędzy byciem wesołym i odpowiedzialnym? I co u licha ma do tego wyższe wykształcenie?! To przecież są jakieś prawdy wzięte z sufitu. Wywiad starego Dudy jest kompromitacją jego i jego rodziny w krystalicznej formie, jest definicją kompromitacji.
Najbardziej jednak porażającym fragmentem jest chyba wypowiedź o rozwodach. Daruję już PT Czytelniczkom i Czytelnikom uwag o tym, że „odejście ojca” jest „gorsze niż śmierć”. Powiem tylko tyle: niech pan Jan Duda pójdzie to opowiedzieć rzeszom matek i dzieci, które przeszły lub przechodzą gehennę domowej przemocy ze strony ojca. Zwracam uwagę na fragment, który demonstruje ułomność poznawczą niewyobrażalnych dla mnie rozmiarów. Mianowicie: „Twierdzę, że główną przyczyną rozwodów jest fakt, że można wziąć rozwód” rzecze nasz bohater. To mniej więcej tak, jakby wyjaśnić, iż przyczyną katastrof lotniczych jest grawitacja, a przyczyną śmierci, to że można umrzeć. Doprawdy, albo bardzo dawno, albo nigdy nie przeczytałem podobnie bezsensownej sentencji sformułowanej całkiem na serio.
Nie mam pojęcia, co rządzi sercem i umysłem Jana Dudy, ale chyba trzeba się tym pilnie zająć, ponieważ są szanse, że cześć z tych poglądów przekazał synowi.