Malvina Reynolds śpiewała o “małych pudełeczkach” w których reprodukują się rzesze pracowników, odtwarzając scenariusz edukacja->praca->rodzina->śmierć. Jaki światopogląd wystarcza do odtwarzania tego cyklu? Prawicowy. Po co zastanawiać się nad tym, czy można być lepiej traktowanym w pracy, czy można kochać osobę tej samej płci, czy pozwolić obcym żyć w naszym kraju. Nie wszyscy jednak pozostają w tym schemacie. Jak wychodzi się z prawicowego “matrixa”, opowiem na swoim przykładzie.

Jako nastolatek byłem wielkim fanem zespołu Queen. Byłem w szoku, kiedy dowiedziałem się, że Freddie był gejem. Trwał… 15 minut. Wiedza o tym nie rozbiła mojego świata. Po studiach wyjechałem do Anglii i pracowałem z muzułmanami i czarnoskórymi. Nikt mnie nie wysadził w powietrze, moja tożsamość narodowa nie ucierpiała. Zrozumiałem: jak kruchą musi mieć tożsamość, jak wielką niepewność odczuwać, że widzi zagrożenie dla siebie w będących mniejszością imigrantach? Żydzi byli w stanie zachować tożsamość będąc rozproszoną diasporą.  Czy polskość upadnie po przyjęciu kilku czy nawet kilkuset tysięcy imigrantów, albo po wprowadzeniu regulacji prawnych korzystnych dla LGBT?

Miałem 6 lat, gdy znajomemu zmarł tata. Wspólnie z jego młodszym bratem śmialiśmy się, że się rozpłakał. Potem starsza koleżanka zapytała mnie co by było, jakby to mój tata zmarł. Olśniło mnie. Tym, którzy hołdują prawicowym poglądom, z braku innej wyraźnej alternatywy, która odpowiadałaby na ich lęki i poczucie niepewności, brakuje takich właśnie olśnień. Są jak dzieci, tylko w ciałach dorosłych. Mają przewagę liczebną, są do siebie podobni, przez co łatwiej zbijają się w ławice i są niebezpieczni. Dzieci bywają okrutne. Po wydarzeniach w Białymstoku widzimy to wyraźniej. Z dziećmi można rozmawiać, ale trzeba je unieszkodliwić, gdy stanowią zagrożenie. Nie możemy dać wejść sobie na głowę. Lewicowi politycy słusznie postąpili, reagując stanowczo, piętnując przemoc, zło nazywając złem. Przed nami wybory, w których lewica pójdzie razem. Możemy pomóc w tym, by lewicowa wrażliwość znów miała wpływ na sprawowanie władzy. Możemy przyczynić się do tego, by dołączanie do prawicowego szczucia nie było jedynym kanałem „odzyskiwania godności” i budowania wspólnoty, której ludzie potrzebują.

Zwolennicy wolności i otwartości nie są całkiem bez grzechu, chociaż zachowując wszelkie proporcje należy przyznać, że dla prawicy agresją jest samo istnienie LGBT w sferze publicznej. Opluty w Białymstoku reporter OKO.press ewidentnie prowokował mówiąc “no jeszcze raz, pluń na całą Polskę, proszę bardzo, w kamerę, dawaj”. Dzień po Marszu Równości w Białymstoku Internet obiegły zdjęcia Dominiki pozującej na grobach. Zachowanie karygodne. Sam uczestniczyłem w podobnych ekscesach będąc w grupce warszawskich lewaków i libertarian szkalujących papieża. Dziś widzę, że działania te były raczej szkodliwe, zwłaszcza że prawicowa machina propagandowa potrafi nagłośnić je tysiąckrotnie, równocześnie przekonując, że ekscesy samej prawicy można usprawiedliwić. Po białostockiej paradzie lewica i liberałowie uznali atakujących za zwierzęta, ciemnogród. Prawica serwowała swoim sympatykom wygibasy intelektualne. Oto próbka: “Niektórzy na agresję odpowiadają agresją, to normalne. [To] reakcja na wrogą Narodowi ideologię. Jak ktoś by chodził ze swastyką, lub sierpem i młotem to też naród by z tym walczył, to chyba logiczne. Zdrowy organizm broni się gdy pojawia się rak. Kibole to limfocyty T. Są w Narodzie osoby które popierają lgbt. Porównałbym to do tej części mózgu która chce pić alkohol czy brać narkotyki – typowo socjodestrukcyjne jednostki. Jeśli ktoś popiera lgbt to nie dba o zdrowie społeczne, lub nie potrafi rozpoznać tej szkodliwości.”

Wejście w ich sposób myślenia i odczuwania świata jest trudne. Trochę jakby tłumaczyć wiarę w Boga ateiście. Zwłaszcza, że porzucenie przez lewicę ludzi, których realia III RP pogrążyły w niepewności jutra, skutecznie utrwaliło przekonanie, iż ludźmi odważnymi, stojącymi po właściwej stronie, upominającymi się o godność zwykłego człowieka, są tylko patrioci, prawicowcy, katolicy. Dziś jest już ono tak silne, że wygibasy takie jak zacytowany wyżej uchodzą na sucho – po prostu prawica cieszy się w określonym segmencie społeczeństwa zaufaniem i kropka. A jednak próbować trzeba. Równocześnie piętnować i tłumaczyć, nazywać zło po imieniu i podważać „prawdy objawione” jego wyznawców. Nie nadstawiać drugiego policzka, ale uświadamiać, że wulgarnymi okrzykami pod adresem jeszcze słabszych godności i stabilności się nie zyskuje. Dać szansę na przeżycie olśnienia i wyjście poza schemat. Zamykanie się we własnych bańkach już przerabialiśmy.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. nienawiść do sierpa i młota to nienawiść do ciężkiej fizycznej pracy… wstyd z powodu sierpa i młota to wstyd z powodu ciężkiej fizycznej pracy… a jednak cieszę się, że lewica, nawet ta wstydząca się sierpa i młota, czy czerwieni sztandaru, potrafiła stanąć razem, bo likwiduje to podstawowy dylemat takich jak ja: już nie muszę się zastanawiać, czy głosować w ogóle, mogę spokojnie zagłosować na lewicę

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…