Nie mogę się opędzić od obrazków z wczorajszego dnia. Pierwszy to demonstracja zorganizowana przez Piotra Ikonowicza i Ruch Sprawiedliwości Społecznej. Z błyskotliwym przemówieniem Ikona, pokaźną, nieźle zorganizowaną grupą demonstrujących, dramaturgią i potem zorganizowanym przejściem pod Kancelarię Premiera pod czerwonymi flagami. Robiła wrażenie ta 400-osobowa grupa. 1000 metrów dalej trwała demonstracja w obronie praw pracowniczych zorganizowana przez OPZZ, partię Razem i inne ugrupowania lewicowe. Według dziennikarzy strajk.eu było ich około 1 – 1,5 tysiąca ludzi. Hasło OPZZ: „Przywróćmy godną pracę”, Razem: „Polska dla milionów, nie dla milionerów”. Hasło RSS: „Niewypłacanie wynagrodzeń to kradzież. Ukarać winnych”. Dość podobne, nie?
Jednak RSS poszedł osobno, OPZZ, Razem i pozostali – osobno.
Piotr Ikonowicz w FB stwierdził, że „(…) nasz pochód 1 maja liczył ok. 500 uczestników i był znacznie liczniejszy niż ten, w którym udział brał OPZZ, partia Razem i SLD. To jednak nie powód do radości, że ruch związkowy jest w tak głębokim kryzysie”. Mam co prawda nieco inne informacje co do porównań liczebności obu pochodów, ale nie to jest istotne. Ważniejsze jest ubolewanie Piotra nad kryzysem ruchu związkowego. Zabrzmiało wyjątkowo nieautentycznie. Piotr nie potrafi ukryć satysfakcji, że on i jego ludzie byli ci lepsi.
Przed siedzibą OPZZ, kiedy przemawiał szef SLD Włodzimierz Czarzasty, zwrócił się do Marceliny Zawiszy z Razem i wyciągnął do niej rękę, by tym gestem potwierdzić jedność lewicy na 1 majowym pochodzie. Ta swojej ręki jednak mu jednak nie podała.
Wiem, co to SLD. Wiem, że to lex Blida, Kiejkuty, żałosne w swej wymowie odcinanie się od lewicowej przeszłości, propozycje podatku liniowego i cyniczne gierki w lokalnych samorządach z każdym, byle tylko utrzymać swoje posadki i stołeczki.
Akurat jednak tego dnia, w tych miejscach, oba gesty – Ikonowicza i Zawiszy fatalnie o nich świadczą jako o politykach. 1 Maja jest być może jedynym dniem w roku, kiedy lewicowe ugrupowania powinny iść i pokazywać się razem. Jeżeli nie trafia do kogoś emocjonalny argument, że lewicy teraz jedność jest potrzebna jak nigdy przedtem, to może trafi techniczne spojrzenie, że wizerunkowo więcej lewica na tych gestach straciła niż zyskała. Wysłany został wyraźny sygnał, że na lewicy wciąż rządzą podziały i wzajemne wykluczenia. To prawicy daje poczucie bezkarności i siły. Pokażą je nam w najbliższej przyszłości.
Wybujałe ego i mylenie fanatyzmu z czystością ideową jest sprawdzonym sposobem na polityczne samobójstwo.