Nadchodzi ukoronowanie „dobrej zmiany” – wzniesienie pomników Lecha Kaczyńskiego i Ofiar Tragedii Smoleńskiej na warszawskim Krakowskim Przedmieściu.
Nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie – dokładna lokalizacja obu monumentów zależeć będzie od konkretnego wyglądu pomników. A ten rozstrzygnie się w drodze konkursu, który z kolei wystartuje już niedługo. Rywalizować w nim będą tylko starannie wyselekcjonowani artyści, których prace oceni komisja; tę z kolei działacze PiS wkrótce przedstawią na konferencji prasowej. Zezwolenia na budowę przy Krakowskim Przedmieściu też jeszcze nie ma, pomysłodawcy wystąpią o nie po rozstrzygnięciu konkursu. Na dzień dzisiejszy nie dostaliby go. Konserwator zabytków stoi na stanowisku, że zabytkowa ulica jest przestrzenią zamkniętą i nie można wprowadzać do niej nowych elementów. Władze Warszawy są skłonne zgodzić się na pomnik smoleński co najwyżej przy ul. Trębackiej; jeden pomnik jest już w stolicy na Powązkach Wojskowych. Na nim jednak widnieje inskrypcja o „katastrofie lotniczej”…
Prawo i Sprawiedliwość wychodzi jednak najwyraźniej z założenia, że dopóki sprawuje władzę, nikt nie może mu zabronić budowania smoleńskich pomników. Dlatego zamiast jednego monumentu, o którym była początkowo mowa, szykuje dwa: Ofiar Tragedii Smoleńskiej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Środki mają pochodzić ze zbiórki publicznej, która rozpocznie się jutro przed kościołem karmelitów (seminaryjnym) w Warszawie. Chętni będą mogli wykupić cegiełkę o wartości od 10 do 1000 zł lub przelać pieniądze na konto. Sprawę będą koordynować posłowie PiS Jacek Sasin i Marek Suski. Obaj są przekonani, że negatywna opinia konserwatora zabytków może ulec zmianie, a to, że miasto dotąd nie chciało pomników przy Krakowskim Przedmieściu to dowód politycznej złej woli.
W szóstą rocznicę katastrofy Tupolewa pomnika na Krakowskim Przedmieściu domagał się Jarosław Kaczyński. Organizatorzy wierzą, że spełnią jego życzenie do 10 kwietnia 2018 r.