Włochy ogarnął w ostatnich dniach strajk medyków, zorganizowany przez dwie centrale zawodowe – SIMET oraz SMI. Postulaty protestujących lekarzy pokazują, że nie tylko polski system ochrony zdrowia wyniszczany jest przez wszechobecną prywatyzację.
Stereotyp obrzydliwie bogatego lekarza ma się dobrze nie tylko na polskim podwórku i nie tylko w Polsce jest on jedynie połowicznie prawdziwy – lekarz zarobi dobrze, ale w sektorze prywatnym. Ci, którzy decydują się na pracę w ramach państwowych funduszy i instytucji – w przypadku Włoch jest to SSN (Servizio Sanitario Nazionale) – muszą mierzyć się z przesadną biurokracją oraz bardzo nieregulowanymi godzinami pracy. Dlatego też w pierwszych dniach marca na włoskie place i ulice wyszli przede wszystkim lekarze rodzinni i pediatrzy, którzy, po dwóch latach pandemii, domagają się lepszych warunków pracy. Warunków, które jednocześnie mogłyby podnieść jakość świadczonych usług lekarskich. Ta bowiem, przede wszystkim na południu kraju i zwłaszcza po pandemii COVID-19, jest bardzo niska.
Głównie kobiety
Drugiego dnia protestu sekretarz generalna SMI mówiła swoim kolegom i koleżankom, że jest o co się niepokoić. „Więcej niż 3 miliony ludzi we Włoszech nie ma lekarza rodzinnego, w ambulatoriach nie ma lekarzy prowadzących a stacje ratownictwa medycznego stoją zamknięte. Z każdym brakującym lekarzem komuś odmawia się opieki, na którą zasługuje” – powiedziała.
Od wielu lat wśród osób wykonujących zawód lekarza rośnie liczba kobiet. Większość z nich jednak nie jest w stanie wykorzystać swojego urlopu macierzyńskiego, bo znalezienie lekarza na zastępstwo graniczy wręcz z niemożliwością. Jak zauważa jedna z rzymskich lekarek – niektóre są niemal zmuszone rodzić w ambulatoriach, w których pracują.
Cena prywatnej służby zdrowia
Protestujący odnieśli się również do zbiorowego, opóźnionego porozumienia na lata 2016 i 2018, które podpisały dwa inne związki zawodowe (FIMMG i CISL). Według protestujących lekarzy porozumienie nie zapewnia odpowiedniej ochrony ich praw pracowniczych. Przede wszystkim zaś, w jego treści nie uwzględniono wzmocnienia systemu opieki zdrowotnej, który z powodu ilości pracujących prywatnie lekarzy, jest niestabilny i fragmentaryczny. Tacy lekarze są odizolowani i słabo zintegrowani z resztą sieci opieki zdrowotnej.
Na masowej prywacie cierpią przede wszystkim przychodnie i dostępność do lekarzy pierwszego kontaktu. Dodatkowo, jak podają członkowie Campagna Primary Health Care, włoska opieka zdrowotna jest zorientowana z naciskiem przede wszystkim na szpitale, co sprawia, że podstawowa opieka zdrowotna oraz profilaktyka są mocno zaniedbane. Im dłużej pacjenci będą wystawieni na działanie osłabionego i rozdrobnionego systemu, tym łatwiej przekonają się do ,,zalet” sektora prywatnego. Związkowcy podkreślają, że może to doprowadzić w konsekwencji doprowadzić do prywatyzacji całego sektora i pozostawienia na lodzie najbiedniejszych, którzy nie będą mogli pozwolić sobie na płatne usługi.