Działacze Nowej Lewicy z Piotrkowa Trybunalskiego i Radomska uczcili pamięć Małego Franka – dowódcy oddziału Gwardii Ludowej im. Stefana Czarnieckiego, poległego w walce z hitlerowskim okupantem w 1942 r.
Fotografie z uroczystości zamieścił na swoim profilu na Facebooku Artur Ostrowski, były poseł SLD, pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego. Grupa kilkunastu działaczy i działaczek Nowej Lewicy złożyła kwiaty ku czci Małego Franka w rocznicę starcia jego oddziału z niemieckimi okupantami. Działo się to 10 czerwca 1942 r. w lasach w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Zapomniany bojownik
Franciszek Zubrzycki ps. Mały Franek to jeden z wielu uczestników polskiego ruchu oporu, którym IPN odmawia miejsca w pamięci – bo walczył w szeregach niewłaściwej organizacji. Przed wojną Zubrzycki był członkiem Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, w latach 1938-1939 odbywał karę więzienia za tę działalność. W 1939 r. został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec, następnie trafił do obozu koncentracyjnego Soldau (w Działdowie). Udało mu się stamtąd zbiec – następnie związał się z komunistycznym podziemiem, w 1942 r. wstąpił do PPR.
W maju 1942 r. 27-letni Zubrzycki został dowódcą pierwszego oddziału partyzanckiego Gwardii Ludowej. Grupie nadano imię polskiego hetmana Stefana Czarnieckiego. Oddział, posłany w lasy w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego, otrzymał za zadanie wzniecenie zbrojnej walki z Niemcami w centralnej Polsce, w miarę możliwości – wciągając do niej robotników przemysłowych regionu łódzkiego. Nie zdołał zrealizować stawianych przed nim zadań, gdyż został bardzo szybko, jeszcze w czerwcu tego samego roku, został wykryty i rozbity przez Niemców. Dziesięciu ludzi dowodzonych przez Zubrzyckiego stoczyło nierówną walkę z siłami Gestapo i żandarmerii. W lipcu tego samego roku „Małego Franka” mianowano jeszcze dowódcą okręgu częstochowsko-piotrkowskiego GL, jednak już na początku sierpnia Zubrzycki został aresztowany przez okupantów i zastrzelony podczas próby ucieczki.
Pomnik w lesie
W PRL Franciszek Zubrzycki był patronem ulic i zakładów pracy. IPN oczywiście uwzględnił go w katalogu ludzi do dekomunizacji. „Mały Franek” w przekonaniu prawicowych ideologów nie zasługuje na pamięć, bo tworzyli go komuniści („stalinowska konspiracja”), a oddział działał krótko i obiektywnie niewiele osiągnął. Ich wystąpienie przeciwko okupantowi faszystowskiemu i szczera chęć walki o wolność i równość nie mają znaczenia.
Podobnie jak to, że w czasie okupacji wieść o pojawieniu się polskich partyzantów, występujących z bronią przeciwko Niemcom, miała mocny oddźwięk. – W maju 1942 przynależność organizacyjna jego [tj. Franciszka Zubrzyckiego – przyp. aut. ] podwładnych nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Ważne było i istotne tylko to, że coś się zaczyna – napisał we wspomnieniach żołnierz innego lokalnego oddziału partyzanckiego na ziemi piotrkowskiej, następnie żołnierz AK Edward Szuster.
W Polichnie, gdzie oddział „Małego Franka” został rozproszony, nie ma już muzeum poświęconego partyzantom. Pozostał położony wśród lasów kamień pamiątkowy przypominający o pierwszym oddziale Gwardii Ludowej. I właśnie tam udali się działacze i działaczki Nowej Lewicy z Piotrkowa Trybunalskiego z Arturem Ostrowskim na czele oraz ich partyjni koledzy i koleżanki z Radomska. Złożono kwiaty, a obok kamienia ustawiono biało-czerwone flagi, przypominające, że i ludzie Gwardii Ludowej walczyli o Polskę, tyle, że nie taką, jaką zapamiętali z okresu przedwojennego: niesprawiedliwą i pełną nierówności.
To cenny gest, pokazujący, iż lewicę stać na inną pamięć historyczną niż ta, którą dyktują polityczni przeciwnicy.