Mieszkańcy Działoszyna blokowali drogę krajową w proteście przeciwko dewastacji środowiska naturalnego w ich regionie. Sprawcą procederu jest według nich właściciel firmy „Anita”, mrożonkowy potentat. O pomoc zwracali się już do posłanki PiS Beaty Mateusiak-Pieluchy, ale zajęta „wielką polityką” parlamentarzystka nie raczyła interweniować.
Kilkadziesiąt osób protestowało przechodząc na przejściu dla pieszych. Mieli za sobą transparenty o treści: „ZAKŁAD TRUJE POSŁANKA NIE REAGUJE”, „PANI POSEŁ PANI TEŻ TU MIESZKA”, także bardziej bezpośrednie – „PRECZ Z POSŁANKĄ”. Był to sygnał w kierunku posłanki Mateusiak-Pieluchy, ale przede wszystkim – przedsiębiorstwa, które prowadzi politykę zagrażającą lokalnemu ekosystemowi.
Proceder trwa od dobrych kilku lat. Filmy, na których ciężarówki-cysterny wylewają ścieki na skraju lasu można obejrzeć na YouTube.
Skutki działalności prywaciarza są tragiczne. Zalane są nie tylko pola, ale również znaczny obszar lasu.
Po zakończeniu protestu przy drodze mieszkańcy Działoszyna udali się pod siedzibę firmy „Anita”, jednak nie udało im się nawiązać dialogu z właścicielem – Januszem Mordalskim.
Do prywaciarza jakiś czas temu zajechali dziennikarze. Przekonywał ich, że płyny, które wylewają jego ludzie pod lasem to nie ścieki. – […] Wylewamy wodę deszczową, która nie ma smrodów żadnych. Natomiast smrody to nie nasza wina, smrody wylewają inni na pola, a przypisują nam winę – tłumaczył Janusz Mordalski.
– To nieprawda – mówi burmistrz Działoszyna Rafał Drab, który wspiera protestujących. –Kontrole WIOŚ wykazały, że są to nieczystości. Dodatkowo z tego co wiem, ta firma nie ma zezwolenia na wprowadzenie wód odpadowych i roztopowych do ziemi. Podejmujemy wszelkie możliwe działania, aby ten haniebny proceder ukrócić. Nie pozwolę, żeby doprowadzono w naszej gminie do ekologicznej katastrofy – powiedział włodarz.
Mieszkańcy zapowiadają kolejne protesty. Do skutku.