Site icon Portal informacyjny STRAJK

”Dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. Nic nie mogą zrobić”. Rodzina Izabeli z Pszczyny pokazała SMS-y, jakie kobieta wysyłała ze szpitala

fot. Facebook/Anna Górska

W sobotę 5 listopada spod Trybunału Konstytucyjnego ruszy marsz kobiet, które nie chcą umierać, bo ich życie uznano za mniej ważne niż egzystencja płodu. To pokłosie wstrząsającej historii 30-letniej Izabeli z Pszczyny, zmarłej wskutek sepsy po obumarciu płodu. 

W ostatnim czasie media ujawniły wiadomości, jakie 30-latka pisała ze szpitala do swojej matki. Kobieta trafiła do placówki wskutek przedwczesnego odejścia wód płodowych. W takiej sytuacji nie miała szans na donoszenie ciąży, a płód na przeżycie – brak wód uniemożliwia wykształcenie się podstawowych organów człowieka. Lekarze czekali, aż płód obumrze. ”Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy” – pisała Izabela do matki.

Prawo antyaborcyjne zabija

W kolejnych SMS-ach kobieta pisała, że ma coraz wyższą gorączkę (wyraźnie ponad 39 stopni). Rodzina twierdzi, że starała się również alarmować personel szpitala o swoim stanie. Jednak cesarskie cięcie wykonano jej dopiero wtedy, gdy płód faktycznie obumarł. Wtedy doszło już do zakażenia całego organizmu. Izabela zmarła.

Szpital w Pszczynie przekonuje, że lekarze starali się ratować pacjentkę i jej dziecko, ale kobiety w całej Polsce zastanawiają się, czy nie postąpiono by inaczej, gdyby w mocy nie było drakońskie prawo antyaborcyjne. Swoją historią podzieliła się na Twitterze działaczka Razem Anna Górska. Napisała, że wiele lat temu również była w ciąży i trafiła do szpitala z bezwodziem.

12 lat temu lekarze nawet nie pomyśleli o tym, żeby nie ratować mnie najpierw. Poznałam wszystkie opcje związane z bezwodziem i zdecydowałam – stwierdziła. – Dziś takie podejście, to widmo prokuratorów fanatyka Ziobry na karku, więzienia i utraty zawodu.

W rozmowie z Wirtualną Polską Anna Górska dodała, że przerwanie tamtej ciąży najprawdopodobniej uratowało jej życie.

Lekarze się boją

– Gdy trafiłam do szpitala, atmosfera wokół ratowania życia matek i stawiania kobiety na pierwszym miejscu była zupełnie inna. To ja podejmowałam decyzję, byłam podmiotem. Dziś kobiety – i nie boję się tego powiedzieć – traktowane są jak przedmioty rodzące, żywe inkubatory – mówiła WP Górska. – Nawet jeśli aborcja jest legalna i uzasadniona medycznie, lekarze próbują jej uniknąć za wszelką cenę.

Polityczka zaznaczyła, że to nie lekarzy, a prawicowych polityków i tworzone przez nich antykobiece prawo wini za takie traktowanie kobiet w ciąży i rodzących.

O 15.30 w Warszawie pod Trybunałem Konstytucyjnym zbiorą się kobiety, które nie chcą być traktowane jak przedmioty, i mężczyźni, którym nie jest obojętny ich los.

Exit mobile version