Dziennikarz Gazety Wyborczej wraz z żoną zostali zatrzymani za pomoc uchodźcom. Obecnie przebywają w areszcie w Hajnówce.
Wczoraj w nocy Paweł Kasprzak związku z ruchem Obywatele RP poinformował o zatrzymaniu przez policję dwójki dziennikarzy.
„Wolno mi już o tym napisać. Wczoraj pod białoruską granicą zatrzymano małżeństwo Justyny Wolniewicz i Pawła Wrabeca. Wieźli samochodem ludzi z granicy. To zdecydowanie nie pierwszy taki przypadek. Drugi, jeśli idzie o aktywistów Obywateli RP. Grozi im areszt śledczy lub tryb przyspieszony. (…) Ale tymczasem siedzą w areszcie w Hajnówce.
Nie wiadomo jakie zarzuty zostaną postawione zatrzymanym.
Dziennikarze od dawna byli zaangażowani w bezpośrednią pomoc ofiarom kryzysu humanitarnego na granicy polsko- białoruskiej.
Paweł to mój wieloletni przyjaciel. Pod białoruską granicę jeździł od dawna, kiedy tylko mógł. Kiedy rozmawialiśmy, to wyłącznie o tym. (…) Oboje wiedzieli, w co się pakują. Wiem, bo wiele razy rozmawialiśmy, nie boją się aresztu i więzienia. W tych ponurych czasach to są odpowiednie miejsca dla ludzi przyzwoitych. To nie aresztowanie jest dla nich dramatem, ale to, że nie udało im się uratować ludzi…” napisał Paweł Kasprzak na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Osoby, które przekraczają polską granicę, są tam wypychane siłą przez białoruskie służby. W lasach na terytorium RP setki osób walczą o przetrwanie, przerzucane z jednej strony granicy na drugą. Deportacje nie są możliwe, ponieważ Białoruś nie wypuszcza ludzi z lasu, tylko przemocą każe iść w stronę Polski. W Polsce Straż graniczna z zasady nie przyjmuje wniosków o ochronę międzynarodową i również stosując przemoc wywozi ludzi na granicę, tam gdzie ich znalazła. Nie są to przejścia graniczne, a tereny leśne.
Tysiące Polaków zaangażowało się w pomoc w czasach głębokiego kryzysu humanitarnego. Grupa Granica dostarcza bezpośrednią pomoc, tysiące ludzie wpłaca pieniądze na zbiórki rzeczowe i jedzenie. W domach w strefie stanu wyjątkowego mieszkańcy zapalają zielone lampiony na znak, że dom jest przyjazny i gotowy udzielić schronienia. Wszyscy aktywiści są jednak w strachu, że ich działania zostaną uznane przez służby jako niezgodne z prawem, i zostaną oskarżeni o przemyt lub handel ludźmi.
Sytuację zatrzymania aktywistów już się zdarzały. Tym razem małżeństwo z Warszawy, dziennikarze, którzy postanowili udzielić pomocy i przywieźć ludzi swoim samochodem w bezpieczne miejsce, zostali zatrzymani i mogą im grozić poważne zarzuty karne. Będziemy informować o sprawie.