Niewiele jest rzeczy i osób, które wyprowadzają mnie z równowagi w takim stopniu, jak tzw. eksperci polskiej debaty publicznej. Ludzie, do których z jakiegoś powodu wszyscy rozmówcy mówią uniżonym tonem „panie profesorze”, niezależnie od miałkości ich analiz, od tego, jak dalece mijają się z faktami i z rzeczywistością. Idealnym przykładem takiego tworu jest Zbigniew Mikołejko.
W rozmowie z Aleksandrą Klich z „Gazety Wyborczej”, która zachowuje się tak, jakby za dostatecznie przymilny ton miała po niej dostać cukierka, Mikołejko prezentuje nam profesjonalny podział wyborców PiS. Są to mianowicie osoby naprawdę skrzywdzone transformacją oraz nieudacznicy. Wśród nieudaczników występują podgrupy: „Edki” czyli „chamy”, „wózkowe” czyli kobiety z dziećmi oraz „kibole”. Czy „kibole” albo „Edki” też mają dzieci? Autorytet o tym głucho milczy, ojcostwo nie bywa u niego na tapecie. W każdym razie, te oto grupy wybrały PiS, bo czuły się uciskane, a teraz chcą też ucisnąć też Mikołejkę i jego kolegów. Nie czują się – niezależnie od otrzymanych 500 zł – bardziej wolni, w ogóle nie o nich samych im szło, chcą tylko zrobić Mikołejce „a masz”. Wolność w ich wydaniu to wolność nieszanująca granic innych, niepodporządkowana prawu, wolność szlachecka, co z jakiegoś powodu nie przeszkadza im w byciu chamami (redaktor Klich nie dopytała o tę delikatną niekonsekwencję, cukierek by przepadł). Jeśli pozbędą się gniewu, który jest ich „lepiszczem”, pan profesor jest gotów z nimi rozmawiać, chociaż zasadniczo uważa, że należy się o nich wypowiadać z lekceważeniem, bo nie zasługują na szacunek. Analiza godna Durkheima, nieprawdaż?
W wywiadzie pada kilka danych, np. że 54 proc. kobiet „w wieku rozrodczym” (czyli jakim?) głosowało na Prawo i Sprawiedliwość, co oznacza, że Kaczyński kupił je programem 500+. Nie wiadomo, skąd Pan Autorytet wziął tę statystykę, jednak wydaje się ona skrajnie nieprawdopodobna – kobiet głosujących na PiS było tylko o jeden punkt procentowy więcej niż mężczyzn i wynika to przede wszystkim ze struktury wiekowej; Prawo i Sprawiedliwość było wyraźnie bardziej popularne w najstarszej grupie niż w pozostałych, a kobiety po prostu żyją dłużej. Największe były różnice przy wyniku PO (26 proc. kobiety i 20 proc. mężczyźni) oraz ugrupowań skrajnie prawicowych, na które chętniej głosowali młodzi mężczyźni. Nie wiadomo też dlaczego program ten miałby kusić tylko kobiety – jeśli prof. Mikołejko jeszcze się nie zorientował, niepokalane poczęcia to raczej mityczne przypadki, a dzieci mają też ojców, też „w wieku rozrodczym”.
Lepiszczem (piękne słowo, będę używać) tej biedaanalizy opartej na rzeczowych błędach są oczywiście pogarda i poczucie wyższości wobec wszystkich mniej niż Mikołejko uprzywilejowanych. Bardzo po szlachecku – uważa on też, że ci którymi gardzi są mu coś winni, że powinni się pokornie przeglądać w jego upokarzających ocenach, a nie w obietnicach socjalnych PiS; więcej – jest zaskoczony, że tak się nie dzieje.
Serdecznie nie znoszę Prawa i Sprawiedliwości, ale jeśli udało się tej partii ucisnąć jakoś Zbigniewa Mikołejkę, kłaniam się w pas.