Jest taka audycja w radiu, dotycząca spraw ekonomicznych, w której stałym punktem jest pytanie dziennikarza o największe zdziwienie panów i pań zaproszonych do studia. I oni opowiadają różne historyjki. Moim zaś największym zdziwieniem,  gdyby mnie się kto pytał, są reakcje polskich polityków na Brexit. Nie te oczywiste – wyjdzie Wielka Brytania, będzie zamieszanie na rynkach finansowych, Polacy na wyspach będą mieli przechlapane, bo nie załatwili formalności związanych z pobytem, albo mieszkają zbyt krótko itd. To są wypowiedzi dotyczące oczywistych faktów, które niemal na pewno muszą się zdarzyć, w dodatku są powtarzane po kimś, zatem wyraźnie grzeszą banalnością. Natomiast zapiera dech w piersiach, jeżeli posłucha się naszych polityków i publicystów, kiedy rozpoczynają samodzielną prace myślową. Można podzielić te wiekopomne teksty na kilka grup.

Pierwsza to teorie spiskowe z międzynarodowym tłem: kto stał za tą krzywdą, którą Brytole zrobili Europie. Pierwsza odpowiedź – Putin, który nie śpi, nie je, tylko myśli jakby tu podzielić kontynent, by następnie wyławiać z tego mętnego sosu jeden kraj po drugim.

Druga to głęboka wiara, że nic brytyjskie referendum nie znaczy, że to jakaś kosmiczna pomyłka, może źle przeczytali na kartkach, może posługiwali się złymi długopisami, a poza tym popatrzcie, jak szybko zbierane są podpisy pod wnioskiem, by je unieważnić… na pewno angielski parlament, rząd, armia, królowa czy ktokolwiek zrobi coś, co spowoduje, że to referendum, okaże się jakimś żartem, złym snem i wszystko wróci do normy. I w ogóle te cholerne referenda są tak irytujące: puścić to chamstwo do urn, to zepsują najlepszą imprezę.

Trzecia już obejmuje konkrety: ukarać winnych. Kto to? Jak to kto, dotychczasowi przywódcy europejscy. Niestety, autorzy tych koncepcji skąpią nam szczegółów: czym zawinili konkretnie i jak ich ukarać. Może włóczyć końmi, może wytarzać w smole i pierzu, a może po prostu rozstrzelać, bo autorzy tej akurat koncepcji lubują się w czarno białym widzeniu świata.

Czwarta jest rozwinięciem pierwszej: owszem, spisek, ale nie ruski, tylko germański do spółki z francuskim, bo oni oto, korzystając z okazji knują, jakby tu podporządkować sobie te słabsze ekonomicznie państwa, chcą zabrać nam suwerenność, orła białego i biało czerwona materię, z pewnością w niecnych celach, a z nas uczynnić niewolników, jako to drzewiej bywało. Kończy się te cenne myśli wezwaniem, by dać temu odpór, niestety nie wiadomo czy zbrojny, czy dumom i godnościom osobistą mamy się przeciwstawić czy też jedynie zająć się tym, co umiemy najlepiej i do czego nas Opatrzność stworzyła: polec z honorem.

Jest i piąta: to szansa dla Polski, by wreszcie stanęła na czele tej gnuśnej Europy, pokazała jak trzeba tworzyć jedność kontynentu opartą na wierze katolickiej i tradycyjnych wartościach rodzinnych, wziąć tych maluchów znad Bałtyku za pysk, a resztę pociągnąć za sobą świetlistym przykładem i zaryć się w okopach św. Trójcy, żeby Ruscy zdechli ze strachu. Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem Europa będzie Europą, a Europejczyk Europejczykiem, czy jakoś tak.

Żebym przez te kilka dni usłyszał choć ćwierć poważnej dyskusji o przyczynach, pomysłach, które nie byłyby bełkotem biednych poobijanych rzeczywistością i strachem przed wszystkimi mózgów ale jakąś interesującą koncepcją, żebym usłyszał choć raz, że ktoś pracował nad konkretnymi scenariuszami, bo przecież można było przewidzieć i taki wynik referendum. Nie. Same tylko facecje i zwidy.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego to nas aż tak obchodzi? Wyjdą to wyjdą… i tak byli w unii tylko jedną nogą i bez przekonania. Ich prawdziwa unia to USA i Commonwealth.

  2. Punkt trzeci nietrafiony. Juncker nazwał Brytyjczyków jeszcze przed referendum „dezerterami”, Schulz, natomiast stwierdził, że Brexit jest winą wewnętrznych sprzeczek Torysów. To ewidentnie osoby, które nie rozumieją, że są częścią problemu który do Brexitu doprowadził. Zero samorefleksji. „Ukaranie” jak najbardziej ma sens. Autor co najwyżej może kpić z braku demokratycznych procedur które mogą pozwolić obywatelom Europy na usunięcie liderów których nie chcą. Natomiast jak najbardziej presja na dymisję tej dwójki, i może Tuska, ma sens.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…