W środę (17 sierpnia) wieczorem, na południu Turcji, w pobliżu granicy z Iranem, doszło do detonacji ładunków wybuchowych umieszczonych w samochodzie zaparkowanym nieopodal policyjnych koszar.
Nie żyją trzy osoby, kilkadziesiąt jest rannych. Jeśli wierzyć CNN 38 spośród wszystkich rannych to cywile, jedynie kilku z nich to funkcjonariusze policji, którzy – najpewniej – byli celem ataku. Amerykański dziennikarz Ben Westcott powołuje się w swoim materiale przygotowanym dla tej amerykańskiej platformy na rozmowę z burmistrzem prowincji, w której doszło do incydentu – Mehmetem Parlakiem. Cytuje go także turecka agencja Anadolu. Nikt nie przyznał się do zamachu.
Car bomb explosion kills three near police station in Turkey: State media https://t.co/nFCXWVJske pic.twitter.com/54aeDzWLBJ
— Hindustan Times (@htTweets) August 18, 2016
Dochodzenie trwa. Spekulacje podjęli jedynie dziennikarze zagraniczni. Agencja Reutersa wskazuje, iż wysoce prawdopodobne jest, iż sprawcami – jak się wydaje nieudanego – zamachu mogą być bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Turecka prowincja Van, w której doszło do incydentu jest zamieszkała głównie przez społeczność kurdyjską. W ciągu ostatnich trzech lat dochodziło w tym rejonie do wielu podobnych zdarzeń, których sprawcami byli ludzie powiązani właśnie z PKK. Kurdowie stosują zbrojne metody oporu ze względu na dążenie Ankary do eksterminacji tej społeczności.
Warto dodać, iż opisany wyżej wybuch nie jest odosobnionym incydentem. Nie dalej jak dwa dni temu doszło do eksplozji samochodu-pułapki niedaleko Dyarbekir, miasta położonego niedaleko granicy z Syrią. 6 osób poniosło śmierć, 25 zostało rannych. W rocznicę powstania PKK, 15 sierpnia, zamachy przeprowadzono w miastach Eruh i Semdinli. Od lipca zeszłego roku, kiedy to władze tureckie wzmogły represje wobec Kurdów, liczba zamachów uległa zwiększeniu.