Służby prasowe ekwadorskiego ministerstwa spraw zagranicznych potwierdziły informację o „tymczasowym ograniczeniu dostępu” założyciela WikiLeaks przebywającego na swoistym wygnaniu w ambasadzie tego kraju w Londynie.
Powodem tej zaskakującej dla wielu decyzji są ostatnie demaskatorskie akcje WikiLeaks dotyczące kandydatki amerykańskich demokratów do Białego Domu – Hillary Clinton. Zaczęło się jeszcze w lipcu, gdy tuż przed konwencją Partii Demokratycznej, Assange i jego ludzie opublikowali ponad 20 tys. e-maili, z których wynikało m. in., iż władze tej partii oraz rozmaite działające tam grupy lobbingowe robiły co mogły, w porozumieniu z przedstawicielami mediów głównego nurtu, aby przecidziałać popularności socjaldemokraty Berniego Sandersa, który był najpoważniejszym kandydatem Clinton i pewnym wygranym wyborów prezydenckich. Podobnie jak w Polsce przy okazji słynnego spisku trzech kelnerów przeciw Rzeczpospolitej, tak i tam całą winę za powstałą niezręczność próbowano przedstawić jako wrogi akt, którego organizatorem był nie kto inny, jak prezydent Federacji Rosyjskiej – Władimir Putin.
Na początku bieżącego miesiąca Julian Assange zapowiedział kolejną demaskatorską bombę w postaci około miliona dokumentów, które powiązać mają rządy trzech państw z procesem wyborczym w Stanach Zjednoczonych.
Dodał, że „wszystkie dokumenty związane z wyborami zostaną opublikowane przed 8 listopada”, na kiedy zaplanowano głosowanie w Stanach Zjednoczonych.
– Rząd Ekwadoru reprezentuje zasadę nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw, nie miesza się w kampanie wyborcze i nie wspiera określonych kandydatów – głosi komunikat ekwadorskiego MSZ. Czytamy w nim także, że władze Ekwadoru nie zmieniły swego stanowiska w kwestii azylu, którego udzieliły założycielowi WikiLeaks, ale potwierdzają, że Assange’owi uniemożliwiono korzystanie z internetu. Z tekstu komunikatu jasno wynika, że Ekwador boi się oskarżeń o ingerencję w wewnętrzne sprawy Stanów Zjednoczonych i, pomny niedawnego przewrotu w Brazylii, nie chce dawać Waszyngtonowi pretekstu do działań destabilizujących.