Dziś w nocy w Elblągu miała miejsce niecodzienna akcja wywrotowo-streetartowa, za którą stoją elbląskie Plakaciary przeciw przemocy wobec kobiet oraz Elbląskie Dziewuchy (nie mylić z Elbląskim Strajkiem Kobiet).
Nocna akcja jest częścią większej kampanii anty-przemocowej i feministycznej, znanej w świecie jako Plakaciary wobec przemocy wobec kobiet* właśnie, w którą dziś wpisują się elbląskie feministki, anarchistki, artystki i aktywistki przeciwko patriarchalnej opresji nad Wisłą. Plakaciarom udało się dać odpór anty-szczepionkowej, płaskoziemskiej, wstecznej propagandzie prawicy wypisywanej na murach Elbląga jeszcze kilka tygodni temu.
Ogólnopolska akcja „Plakaciary polskie przeciwko przemocy kobietom” dziś, 21 stycznia, po raz kolejny zawitała do Elbląga. Hasła pojawiły się w kilku miejscach, m.in. w parku Dolinka, na murze przy ul. Bożego Ciała, czy na przychodni przy ul. Jaśminowej (naprzeciw kościoła).
Plakatowanie odbyło się w nocy. Trwało trzy godziny.
„Każda babcia też chce praw” to jedno z haseł, które w Dniu Babci, pojawiły się w kilku miejscach Elbląg. Plakaciary po raz kolejny okleiły miasto, bo podobna akcja, na mniejszą skalę, miała miejsce w Elblągu już w ubiegłym roku. W ten sposób aktywistki walczą z patriarchatem i przemocą wobec kobiet. Tym razem upomniały się o prawa seniorek.
„Patriarchat i przemoc wobec kobiet to niestety tematy nadal bardzo aktualne. Szczególnie teraz, kiedy w Polsce próbuje się wprowadzić restrykcyjne prawo antyaborcyjne. Chciałyśmy pokazać, że w Elblągu również są kobiety, którym zależy na równych prawach, które walczą i mówią dość” – mówi jedna z uczestniczek akcji nocnego plakatowania miasta, z grupy Elbląskie Dziewuchy.
„Wybrałyśmy takie miejsca, aby nasze hasła były jak najbardziej widoczne. Nie niszczymy mienia, to nie byłoby fajne, nasze plakaty można w bardzo łatwo zdjąć. To na pewno nie jest nasza ostatnia akcja. Planujemy kolejne” – dodaje elbląska plakaciara.
* – Uliczna akcja „Plakaciary przeciwko przemocy wobec kobiet” trwa od ponad roku w wielu miastach Polski, również w Elblągu. Jej uczestniczki walczą z kulturą gwałtu i z patriarchatem za pomocą haseł. Nie przebierają w słowach, ale o tematach, które poruszają trudno mówić inaczej, jak „krzycząc”. Akcja ma początek we Francji, gdzie feministka Marguerite Stern, wstrząśnięta m.in. kobietobójstwami w jej kraju, zaczęła pisać na murach imiona, daty i przyczyny śmierci kobiet, np. „28.04.2018 Jean Pierre zamordował Marie siekierą. Zgłosiła sprawę na policję 5 razy, zabił ją przed szóstym”. W takich krótkich słowach opowiadała dramatyczne historie tak dosadnie, że zostały one zauważone. Pomysł podchwyciły również Polki.