Mimo wprowadzenia przez rząd grecki wszystkich wymaganych przez „trojkę” (Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy) kolejnych cięć budżetowych, brukselskie negocjacje Greków z Eurogrupą (ministrami finansów strefy euro) zakończyły się fiaskiem.
Chodzi o realizację trzeciego już planu „pomocy” przyznanego Grecji w lipcu 2015 r. Wierzyciele nie są w stanie porozumieć się co do zdolności tego kraju do obsługi gigantycznego długu publicznego. Wynosi on już 179 proc PKB. Dla porównania – przed pierwszym planem „pomocowym” było to 107 proc. Polityka nieustannych cięć budżetowych i masowych prywatyzacji nakazana przez „trojkę” nie pozwala Grecji na wzrost gospodarczy i samodzielne spłacanie długu.
Negocjacje stoją w miejscu, bo Niemcy, w okresie kampanii wyborczej, nie zgadzają się na najmniejszą redukcję zadłużenia, ani na żadne ułatwienia w spłatach, czego domaga się MFW. Grecy liczą, że Niemcy dogadają się z MFW w czerwcu, bo w lipcu Grecja musi spłacić ponad 7 miliardów długu, a nie da rady tego zrobić bez kolejnej pożyczki, blokowanej z powodu braku tegoż porozumienia.
18 maja rząd Aleksisa Tsiprasa zgodnie z zaleceniami „trojki” przepchnął przez parlament ustawę obniżającą emerytury i podwyższającą podatki, mimo masowych protestów społecznych i jednodniowego strajku w całym kraju. Od początku kryzysu emerytury w Grecji zmniejszono już o ponad 40 proc., co sprawiło, że połowa emerytów znalazła się poniżej progu biedy. Widok starszych ludzi grzebiących w śmietnikach nie należy już do rzadkości.
Cięcia wydatków i zwyżki podatków, które dotykają Greków z woli ekonomistów „trojki” są bardzo nierównomierne. Np. podatki najbiedniejszych wzrosły o blisko 340 proc., podczas gdy bogaci płacą tylko o 9 proc. więcej. Podobnie jest z dochodami. 10 proc. najuboższych Greków straciło ogółem 86 proc. swych dochodów, a 30 proc. najlepiej sytuowanych odnotowało straty między 17 a 20 proc.