Straszne obrazy i wstrząsające informacje z ogarniętego wojną Jemenu czasem pojawiają się w europejskich mediach głównego nurtu. Organizacje międzynarodowe nie mają wątpliwości, że w państwie tym ma miejsce najgorsza klęska humanitarna współczesnego świata. A równocześnie fundusze przeznaczane na pomoc dla jej ofiar to żałosny ułamek kontraktów zbrojeniowych ubijanych z państwami-agresorami.
Raport w tej sprawie opublikował portal informacyjno-analityczny Middle East Eye. Dysponował co prawda fragmentarycznymi danymi, gdyż nie wszystkie informacje o handlu bronią trafiają do opinii publicznej natychmiast. Kompletne informacje o wartości kontraktów i udzielonych licencji pochodzą z lat 2015 i 2016. W tym okresie Unia Europejska jako całość i poszczególne państwa wspólnoty łącznie zaaprobowały sprzedaż broni wartej 86,7 mld dolarów do Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ile w tym czasie przekazano na oenzetowski fundusz dla Jemenu (Yemen Humanitarian Response Plan)? Razem 1,56 mld, czyli ponad czterdzieści razy mniej.
Różni politycy, niekiedy bardzo wpływowi, obiecywali, że ich kraj nie będzie już handlował z Saudami, bo demokratyczne wartości, szacunek dla praw człowieka itp. Ostatnia fala wzmożenia miała miejsce po zabójstwie dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule. Ona przynajmniej przyniosła praktyczne skutki – Norwegia i Niemcy zawiesiły realizację zbrojeniowych kontraktów. Inne państwa szybko doszły do wniosku, że biznes jest biznes.
Kto natomiast wspierał projekty humanitarne w Jemenie? Jedną trzecią całej kwoty pokryła Komisja Europejska. 733,4 mln dolarów wpłaciła Wielka Brytania, która równocześnie w latach 2015-2016 sprzedała Saudom broń za 4,85 miliarda. Francuzi, którzy zawarli kontrakty warte 17,3 mld dolarów, byli w stanie przeznaczyć na umierających z głodu i wskutek chorób Jemeńczyków 12,3 mln dolarów.
Jedynym państwem, które udzielało Jemenowi pomocy na cele humanitarne, nie handlując równocześnie bronią z państwami niszczącymi ten kraj, była Irlandia. W 2016 r. nie sprzedała żadnej broni na Półwysep Arabski, zaś w 2015 r. więcej przekazała na fundusz ONZ niż zarobiła w tym sektorze.
Perspektywy, że coś się w sprawie Jemenu i handlu bronią zmieni, są niestety marne.
– Handel bronią nie jest regulowany, gdyż wszyscy najwięksi wytwórcy zasiadają w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dlaczego mieliby działać wbrew swojemu interesowi? – skomentowała dla „Middle East Eye” Loretta Napoleoni, włoska ekonomistka i ekspertka od finansowania terroryzmu. Podkreśliła również, że obecnie bardziej drobiazgowo regulowane są przepływy funduszy dla NGO-sów, niż kwestie handlu bronią.